7. Pocałuj mnie.
Byłam umówiona z
Jesusem na randkę, a w dodatku miałam wolny dzień aby się spakować. Choć wcale
szybko i łatwo mi to nie szło. Nie mogłam sobie zaplanować niczego, i zamiast
prasować, układać i tak dalej to ja siedziałam i oglądałam telenowele. Nim się
obejrzałam to musiałam się przygotować na randkę. Wybrałam spodnie, koszulę i
kozaczki na wysokim obcasie. Makijaż i fryzura, pakowałam właśnie torebkę bo
nie chciałam się spóźnić, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. Zdziwiona poszłam
otworzyć i od razu rzuciłam.
- Sebastian?
- Hej, mogę?
- Eee wejdź. Chociaż
wychodzę.- i widziałam go z walizką i torbą, więc zdziwiona na niego spojrzałam
- Przepraszam, że
wpadam. Ale jutro lecimy do USA i dali nam wolne, ale pokłóciłem się z ojcem i
wolałem przenocować gdzie indziej, ale wszystko zajęte o dziwo. Ale jeśli
idziesz gdzieś to może lepiej też pójdę.
- Daj spokój. Możesz
się zatrzymać tutaj. Wiesz gdzie co jest, więc możesz się rozgościć. -
uśmiechnęłam się do niego i rzuciłam torebkę na szafkę przy drzwiach - Napijesz
się czegoś?
- Wódki. - mruknął
ściągając kurtkę i buty
- Jedziesz na mecze,
nie pozwolę ci jechać w stanie nietrzeźwym. Idź do salonu, zrobię ci coś
dobrego na poprawę humoru. - i poszłam do kuchni po drodze wysyłając wiadomość
do Jesusa, że nie mogę się z nim dzisiaj spotkać i oby się na mnie nie gniewał.
Zresztą i tak musiałam się spakować jeśli miałam zdążyć na jutrzejszy samolot,
który odlatywał późnym wieczorem. Z dwoma kieliszkami wróciłam do salonu i
podałam mu
- Dzięki. - westchnął
- Ale pijesz ze mną przed wyjściem?
- Odwołałam
spotkanie. - rzuciłam i usiadłam na sofie, podkulając nogi - I tak zresztą
muszę się spakować, a marnie mi to dzisiaj poszło. - zaśmiałam się - Ciekawsze
były telenowele.
- Ty i telenowele?
Czyżbyś nie chciała jechać? - i spojrzał na mnie znad szklanki
- Sama nie wiem. - i
nad tym się dłużej zastanowiłam, bo może jednak Sebastian ma rację... coś mnie
powstrzymuje przed pakowaniem
- Ej, ej. - i
pstrykał mi przed oczami, więc się ocknęłam - Nie myśl o Jesusie, tylko jedź do
niego.
- Daj spokój, muszę
się spakować jeśli chcę się wywiązać z pracy, ale... - i dopiero do mnie dotarł
sens jego słów - Skąd wiesz jak się nazywa?
- Obiło mi się o
uszy. Mieszkam z rodzicami, więc wiesz że nasze mamy plotkują. Ale widzę, że
jesteś szczęśliwa.
- A ty? - i napiłam
się wina, delektując się słodkim smakiem a on dłuższą chwilę się zastanawiał
bawiąc się szklanką w której znajdował się drink
- Nie. - przyznał -
Wcale nie randkowałem, ale bałem się. - a ja ponownie spojrzałam na niego zdziwiona
- Nasz związek miał być czysto fizyczny, a sama wspomniałaś, że ostatnio nie
robiliśmy tego.
- Bałeś się, że
między nami zaczyna rodzić się coś więcej?
- Dokładnie. Ale
teraz i tak to bez różnicy, jesteś z Jesusem. A ja w dupie, nawet ojciec mnie
najchętniej by wyrzucił na bruk z zadowoloną miną.
- O co poszło? -
szepnęłam, bo wiedziałam że on chce zmienić temat, ale i tak musiałam go
przycisnąć jeśli chodzi o to co powiedział o nas
- O to samo co
zawsze. - westchnął i usiadł wygodniej, rozprostowując nogi - Zrobiłem ogromny
błąd wybierając siatkówkę. Powinienem grać w nożną, tak jak on. Teraz bym mógł
grać w najlepszych ligach, a do tego mieć kupę szmalu i nie martwić się o to
czy zagram w następnym sezonie tutaj, czy na drugim końcu kraju i nie będę miał
nawet kasy na mieszkanie. Bo tam nie będzie mamusi, która mnie przygarnie.
- Trzeba było mu
powiedzieć, że przynajmniej robisz to co kochasz, a nie marudzisz, że musisz
iść remontować domy zadufanym w sobie bubkom. Moja mama zawsze o tym mówiła.
- Ale to daje mu
dochód. A ja? Mam dwadzieścia cztery lata i mieszkam z rodzicami. Jedynie mam
własne auto, które i tak nadaje się do wymiany. Najlepszy sposób na to, aby
zamknąć mu buzię to wrócić z medalem.
- To wróćcie. -
zaśmiałam się - Ale posłuchaj mnie. - i specjalnie odwróciłam jego twarz w
swoim kierunku, aby wiedzieć, że to co mówię dociera do niego - Nigdy nie
będziesz jak ojciec, wybrałeś zupełnie inny kierunek, inny zawód. Robisz to co
kochasz, co sprawia ci przyjemność i rób to dalej. Nie musisz mieć milionów,
ale gdybyś wziął nawet kredyt byś spokojnie mógł zamieszkać osobno. Musisz po
prostu w siebie uwierzyć. - i pogłaskałam go po policzku - Tak mi powiedział
tato, kiedy bałam się wyjechać do Europy. Kazał mi w siebie uwierzyć, i uwierzyć
w moje zdolności, inteligencje. Bo bez tego bym się nie dostała na te
stypendium. Tak samo ty, bez talentu i ogromnych chęci nie zostałbyś
siatkarzem, który gra dla swojego kraju. Was jest tylko szóstka, ich aż jedenastu.
- Dziękuje. - i mnie
przytulił więc sama wtuliłam się w jego szyję, zapach który doszedł do moich
nozdrzy od razu rozbudził wspomnienia - Jesteś świetną dziewczyną.
- Miło mi to słyszeć.
A teraz muszę cię jednak przeprosić, wiesz czeka na mnie walizka.
- Jasne. - i się ode
mnie odsunął, jakbym co najwyżej parzyła - Wykąpie się, i rozłożę sobie kanapę.
- Po pierwsze możesz
się wykąpać, nawet zjeść. Po drugie zostawię ci miejsce obok mnie w tamtej
sypialni, bo nie wytrzymasz na tej kanapie nawet pięciu minut. Uwierz mi, nawet
Laura spała ze mną bo nie dała rady, a upierała się jak ty. - wystawiłam mu
język i uciekłam do sypialni się spakować
Sama nie wiem
dlaczego, ale szło mi teraz zdecydowanie lepiej i szybciej. Spakowałam
wszystkie już potrzebne mi rzeczy, a do tego spakowałam również swój bagaż
podręczny. Postawiłam torby w kącie, aby czasem Sebastian nie pomylił się i nie
wziął moich, gdybym wystawiła je do przedpokoju. Korzystając z okazji, że
chłopak rozmawiał przez telefon, poszłam do łazienki, aby wziąć prysznic i
ubrana w piżamę wróciłam do sypialni, aby naszykować sobie strój na podróż. Jak
mówiłam, Sebastian nie wytrzymał na kanapie pięciu minut i przyszedł do mnie.
Zaśmiałam się i wskazałam mu łóżko, do którego wszedł jakby był dzieckiem,
który boi się spać samemu.
- Wyluzuj. -
zaśmiałam się i sama położyłam obok - Na którą nastawić budzik?
- Na siódmą. Ale daj
spokój, nie nastawiaj bo i ciebie obudzi.
- Cichosza. -
rzuciłam, nastawiając godzinę - A i kupiłam nowe poduszki, jeśli ci nie
wygodnie to mogę przynieść starą.
- Jest dobrze. - i
poprawiał kołdrę - Chociaż trochę niezręcznie.
- Daj spokój.
- Ale taka prawda. -
westchnął - Masz chłopaka, z którym odwołałaś randkę, aby wysłuchać moich
problemów. A do tego teraz to.
- Sebastian. - i
odwróciłam się do niego opierając na łokciu - Po pierwsze miałeś problem i
potrzebowałeś się wygadać, z jakiegoś powodu przyszedłeś z tym do mnie, pomimo
tego, że nie widzieliśmy się półtora miesiąca. A do tego tylko śpimy obok
siebie w ciuchach. Nie ma powodu, aby go o tym informować.
- Masz rację. I
przepraszam, że nie odzywałem się. - no, no pierwsze przeprosiny! - Ale później
zobaczyłem Jesusa i Ciebie.
- Rozumiem. - i
położyłam się na poduszce - Też bym się nie odezwała, jeśli byś miał inną.
Zresztą nikt o nas nie wie, więc niech tak zostanie.
- Żałujesz? - i mi
się przyjrzał, więc zastanowiłam się nad odpowiedzią i pokręciłam przecząco
głową - Ja też nie. To były moje najlepsze i intensywne miesiące. Do tej pory z
tobą było mi najlepiej.
- Mi też. -
szepnęłam, zanim się ugryzłam w język - Nie mogę zaprzeczyć, że się nie bawiłam
dobrze.
- Ale tylko bawiłaś.
Zresztą koniec plotkowania, czas na spanie. Jutro ważny lot. - i się
uśmiechnął, odwracając do mnie plecami
- Dobranoc. -
szepnęłam, chociaż nie to chciałam powiedzieć.
Słowa Sebastiana tak
na mnie podziałały, że nie spałam pół nocy, a dalszą część źle. Co miało
znaczyć, że się tylko bawiłam? A on nie? Czy z jego strony było to coś więcej,
dlatego zaproponował ten układ? Na dodatek kiedy spał, był nieświadomy co robi,
więc przytulanie mnie, a także wtulanie w moją szyję to było na porządku
dziennym, więc nawet nim się zorientowałam to już spałam. Ale i tak śniły mi
się jakieś koszmary. Dlatego wstałam nawet wcześniej niż miał zadzwonić budzik
i nastawiłam ekspres na kawę. Choć dalej, robiąc śniadanie analizowałam jego
słowa. Sebastian też wstał przed budzikiem i dał mi buziaka w policzek, co
obudziło z rozmyślań.
- Stało się coś?
- Nie, nie. - od razu
zaprzeczyłam, za szybko bo przyjrzał mi się uważnie, a mama uczyła jak kłamać
facetom - Źle spałam, to wszystko. Ale wyspany? I zjesz musli czy może
naleśniki?
- Może być musli. -
więc postawiłam przed nim miskę i mleko - Na pewno wszystko gra?
- Co miało znaczyć,
że się tylko bawiłam?
- Nic, miało znaczyć,
że się ze mną dobrze bawiłaś. A teraz bawisz się z Jesusem. To wszystko.
- Nie spotykam się z
nim tylko dla jednego.
- Wiem. Nie jesteś
taka. - i się do mnie uśmiechnął - Tylko my stworzyliśmy taki układ.
- Który nam
odpowiadał, więc co się stało? - bo teraz dotarło do mnie, że nie wiem tak na
prawdę dlaczego się rozeszliśmy w swoje strony, a on rzucił że nic - Jak to
nic? Z dnia na dzień nie przestaje się uprawiać seksu.
- Owszem, ale nam
przestało to wystarczać. Sama zauważyłaś, że zaczynamy trochę zachowywać się
jak para. A obydwoje unikamy związków, a my to nie wypał.
- Skąd wiesz jeśli
nie próbowaliśmy?
- Wiem. - powiedział
to za szybko, zdecydowanie za szybko - Zresztą teraz jesteś z Jesusem. A my
wracamy do bycia Sebastianem i Natalią, sąsiadami którzy nie przepadali za
sobą.
- Daj spokój! Nie
jesteśmy już nimi. - podniosłam głos - Nie byliśmy nimi już wtedy kiedy
spotkaliśmy się na imprezie moich rodziców. Ty pierwszy mnie pocałowałeś, bo
co? Bo zrobiłam się ładniejsza od czasów szkoły i w końcu mnie zauważyłeś?
- Nie chciałem cię
przelecieć! - i sam wstał ze swojego miejsca, a niestety wzrostem to górował
nade mną - Nie pomyślałem o tym, dopóki nie poszliśmy na górę. I jeśli już, to
ty zaaranżowałaś drugie spotkanie i nie protestowałaś kiedy pozbywałem cię
ubrań, a przystałaś na układ.
- Pocałuj mnie. -
powiedziałam stanowczo na co zbiłam go z tropu, więc powtórzyłam - Pocałuj
mnie.
Ale zanim doszło do
niego to co powiedziałam, sama stanęłam na palcach i go pocałowałam. Nasze
dłonie nie mogły znaleźć miejsca, a nogi same zaprowadziły w dobrze znany nam
kierunek. Mimo, że za oknem mieliśmy zimę, w sypialni panowała tropikalna
temperatura. A w powietrzu unosiło się wzburzenie, złość, a także uczucie,
którego nie potrafiłam w tym momencie nazwać. To nie było to, co nam
towarzyszyło w trakcie hotelowych spotkań, a później u mnie. U szczytu
wytrzymałości opadłam na poduszki i starałam się wyrównać oddech, ale
usłyszałam jak Sebastian przeklął pod nosem. Zdziwiona na niego spojrzałam i
doszło do mnie co zrobiliśmy. Zdradziłam chłopaka, z którym czułam się dobrze.
A do tego nie zabezpieczyliśmy się. Jednak zamiast coś powiedzieć, zacząć się
obwiniać to pocałowałam Sebastiana. Dotarło do mnie, że tęskniłam za jego
dotykiem, a także za ustami, które tak miękko całowały. Lecz także tęskniłam...
za po prostu byciem z nim.
&&&
Tadam:D
Komentarze
Prześlij komentarz