16. Czekasz na Sole, który wrócił do kraju.
Odsłoniłam żaluzję i
jęknęłam na widok za oknem, i do tego na temperaturę. Pomyśleć, że gdzie
indziej mają piękne lato, a u nas jest środek zimy. Na dodatek mama prosiła
mnie, abym się z nią spotkała bo z ojcem jadą na wakacje i musi kupić kilka
rzeczy, a nie ma z kim iść. Zresztą zaprosiła mnie na kawę, więc nie mogłam
odmówić. Był akurat weekend, więc zjadłam najpierw śniadanie, poszłam pod
prysznic i ubrałam się w bordowe spodnie i ciepły sweter. Kozaki, płaszcz i
byłam gotowa na spotkanie z mamą. Wyszłam z domu, wysyłając jej sms'a, że
jestem w drodze i zadowolona pojechałam taksówką do centrum. Moja mama czekała
na mnie w jej ulubionym sklepie, więc zadowolona weszłam tam i zobaczyłam ją z
dwiema bluzkami.
- Pomarańczowa pasuję
lepiej. - uśmiechnęłam się do niej
- I o to mi chodzi. -
zaśmiała się - Nie mogłam dłużej czekać, więc weszłam do sklepu. Zresztą
powinnaś mieć auto, aby się szybciej poruszać.
- Oj tam, w swoim
budżecie mam przewidziane taksówki. Ale szalejemy tak?
- Skromnie, bo
większą część walizki mam. Ale ty możesz szaleć, zresztą gdzie wybierasz się na
wakacje?
- Szczerze? To
jeszcze nie wzięłam wolnego. I zastanawiam się, czy w ogóle go brać. Nie mam
gdzie pojechać, i z kim. Laura teraz dba o dziecko, i szykuje się przeprowadzka
i wyprawka.
- Słyszałam, od
twojego ojca i powiem ci, że byłam zszokowana. Ale w sumie jak jest szczęśliwa
z twoim byłym.
- Dlaczego byłaś
zszokowana? - i zauważyłam bluzkę, którą bym z miłą chęcią przymierzyła
- Zawsze myślałam, że
ty będziesz pierwsza. Ale jakoś się nie spieszysz z Javim. - a ja jedynie
jęknęłam - No co?
- Nie jestem już z
nim. Wiem, wiem co chcesz mi powiedzieć, ale tak musiało być. Twoje marzenie o
wnukach się oddala, ale mam już dwa koty, możesz je rozpieszczać. -
uśmiechnęłam się niewinnie, a ona tylko przewróciła oczami
- Sebastian.
- Co z nim?
- Może jestem stara,
ale na pewno nie głupia. Pojawia się Sebastian i zaczynasz wariować jak
zakochana nastolatka, on wyjeżdża, cierpisz jak zakochana nastolatka. A teraz
znowu się pojawia, a ty rzucasz chłopaka i co? Czekasz na Sole, który wrócił do
kraju. Widzę kochanie, twoje serce wcale nie przestało o nim myśleć. A na
imprezie, zamiast być z chłopakiem, zniknęłaś z byłym.
- Co powinnam zrobić?
- jeszcze chwila, a się rozpłaczę jak nic, a nie chciałam robić tego w miejscu
publicznym... zdecydowanie to odpada.
- Potrzeba nam kawy i
dużego ciastka. - westchnęła, odkładając ciuchy i bardzo szybko znalazłyśmy się
w kafejce, siedząc w najciemniejszym kącie - Co tak na prawdę się stało? Na
imprezie.
- Znalazłam
pierścionek pod naszym stołem, koło jego krzesła. Był ładny, ale nie mój gust.
Spanikowałam i znalazłam się na tarasie, gdzie był Sebastian. Zabrał mnie na
górę, z dala od tego wszystkiego i tam rozmawialiśmy. Powiedział mi o problemach
z ojcem, więc mu poradziłam. Rozmawialiśmy o tym, że panikuje na wieść, że mój
chłopak chce mi się oświadczyć. - westchnęłam - I trochę o nas. A najgorsze w
tym wszystkim jest to, że tęsknie za nim. - wytarłam pojedynczą łzę z policzka
- Za tym, że siedzimy razem na kanapie i rozmawiamy, nie o pracy, ale o
codziennym życiu.
- Więc dlaczego nie
powiesz mu, co do niego czujesz? Że to dla niego rzuciłaś Javiego, odrzuciłaś
jego zaręczyny?
- Boję się, mamo. -
szepnęłam patrząc jej prosto w oczy - Nie potrafię utrzymać stałego związku, a
nie chcę cierpieć przez niego.
- Kochanie. Bez
ryzyka nie ma prawdziwej miłości. - zaśmiała się - Musisz zaryzykować, a na
pewno ci się to opłaci. I nie mówię to tylko dlatego, że to syn mojej
najlepszej przyjaciółki. Ale mówię to dlatego, że widziałam i ciebie i jego. A
co najważniejsze byłaś z nim szczęśliwa. A teraz tęsknisz.
Po zakupach
pożegnałam się z mamą i pojechałam ponownie taksówką do domu. Na prawdę
musiałam zrobić jakieś większe zakupy, a co za tym idzie, załatwić kogoś z
autem, albo jednak odważyć się na zakupy przez internet. Ściągnęłam buty i
płaszcz, a moje koty od razu miauczały, więc poszłam im dosypać jedzenie bo to
jakieś głodomory jak nic. Po tym postanowiłam trochę posprzątać i zrobić
pranie. Wieczorem, kiedy w końcu odpoczywałam przy lampce wina i laptopie,
gdzie starałam się zrobić zakupy usłyszałam jak ktoś puka. Zdziwiona poszłam
otworzyć, chociaż byłam ciekawa kto to, bo nikt nie dzwonił do mnie domofonem.
Więc otworzyłam i jakie było zdziwienie wywołało u mnie pojawienie się
Sebastiana przede mną.
- Wino? - pokazał na
butelkę więc go wpuściłam - Chciałem podziękować.
- Mi? Za co? -
zaśmiałam się łapiąc za drugi kieliszek i nalewając mu wina z mojej, otwartej
butelki
- Za pomoc. Ojciec
przyjął pieniądze, a wczoraj spłacił ostatnie długi. W zamian zaproponował, że
przerobi dom. Na górze zrobi mi osobne mieszkanie. - rzucił i zajrzał na mój
komputer - Robisz zakupy?
- Tak. Jak wiesz nie
mam auta, a jako moi przyjaciele od niedawna lubicie wpadać w porze posiłków, a
codziennie dostaje wiadomości od Laury, na co ma akurat dzisiaj ochotę w razie
jakby wpadła do mnie przypadkiem. Więc ten sposób wydaję się bardzo dobry.
Dostawa do domu, chociaż robię to po raz pierwszy w życiu więc nie wiem co z
towarem.
- Masz szczęście, że
jeszcze nie dotknąłem kieliszka. - zaśmiał się - Zbieraj się, jedziemy na
zakupy.
- Słucham? -
spojrzałam na niego zdziwiona
- Chyba nie chcesz
wydać kasy na produkty, które mogą być przeterminowane i otruć przyjaciółkę w
ciąży. Wnioskując po twojej minie mam rację, więc chodź. Jestem autem, mogę ci
nawet pchać wózek i ściągać produkty z wyższych półek.
- Więc skorzystam,
ale najpierw muszę odstawić kieliszki tam gdzie te upiorki nie wypiją. -
zaśmiałam się zanosząc kieliszki do sypialni i wyganiając koty do salonu - Ok,
lista jest, dokumenty z pieniędzmi są, płaszcz jest, buty są i klucze też, to w
drogę.
Pojechaliśmy do
supermarketu, i Sebastian pchał mój wózek. A ja wrzucałam wszystko co miałam na
liście, choć widziałam, że czasem miał mnie dość i chciał po prostu sam zrobić
te zakupy za mnie, ale musiałam sprawdzić która z sałat jest świeższa. Miałam
na prawdę przeładowany wózek, ale nie moja wina, że mi się wszystko skończyło.
Ale kiedy nie mogłam ściągnąć jednej rzeczy, to Sebastian tylko się zaśmiał i
mi ściągnął. Po zakupach, gdzie musieliśmy trochę postać w kolejce do kasy.
Weszliśmy na górę, gdzie od razu skierowaliśmy się do kuchni, gdzie
wypakowywałam wraz z nim zakupy. Raczej on mi podawał, a ja chowałam.
- Ale do tej pory mi
nie powiedziałeś, dlaczego odmówiłeś i nie chcesz mieszkania.
- Skąd? - zdziwiony
na mnie spojrzał a ja się jedynie uśmiechnęłam
- Powiedziałeś to
takim tonem, że od razu wiedziałam o "ale". Dlatego pytam, dlaczego?
- Nie chce aby
przerabiali mojego domu rodzinnego. Zresztą nie zamierzam wracać do domu, teraz
będę miał mieszkanie od klubu, ale jak tu wrócę to na pewno już zarobię na
swoje mieszkanie.
- I wpadłeś na to bez
mojej rady? - zaśmiałam się - Jestem pod wrażeniem.
- Umiem zaskakiwać,
ale wina? - na co pokiwałam głową, a on poszedł do sypialni i wrócił z
kieliszkami - Wnioskuję, że ten jest mój.
- Ale coś do wina?
Popcorn, ciastka czy kolacja?
- Nie kłopocz się,
chodź na kanapę. - zaśmiał się, więc poszłam za nim - No, przyszedłem w sumie
podziękować, ale możemy i tak o sobie posiedzieć i poplotkować.
- Mówisz, że
poplotkować. - zaśmiałam się - Więc odpoczywasz tak? Przez kontuzję.
- Dokładnie, chociaż
nie mam planów na wakacje jeśli o to pytasz. Zabawne, bo mam wolne i mogę pojechać
gdzieś. W końcu, ale nie mam planu. A ty?
- Nie mam planów. Mam
jeszcze tydzień wolnego, ale jak wiesz tu jest zima, więc nie bardzo mogę
pojechać nad wodę. A nie umiem jeździć na nartach.
- A inne kraje? Gdzie
jest lato?
- Sama mam lecieć?
Laura jest w ciąży i nie bardzo ma teraz czas i kasę. - westchnęłam - A samej
to głupio, więc nawet nie brałam wolnego. Mogę popracować, nic mi się nie
stanie.
- W sumie masz rację,
ale słyszałem, że twoi rodzice jadą na romantyczną podróż. - a ja się jedynie
zaśmiałam - Nie pytaj skąd wiem.
- Plotki. Nasze mamy
są w tym najlepsze, zresztą byłam z moją na zakupach i starała się bardzo
dokładnie nie ciągnąć mnie do sklepu, albo działu z bielizną. Ale widziałam jej
wzrok i kiedy byłam w przymierzalni to ona nagle mi zniknęła i miała małą
torebeczkę. Chociaż nie chcę wiedzieć co oni będą robić. Ej, ej co ty taki
zamyślony. - i go lekko uderzyłam w ramię
- Nie chcesz
wiedzieć. - ale kiedy spojrzałam na niego - No zamyśliłem się w jakiej twoja
mama gustuje bieliźnie, kiedy ty masz no dosyć seksowną?
- Ej, mówisz o mojej
mamie!
- Wiem, ale nie moja
wina, że mówi się jaka matka taka córka.
- Dla twojej wiedzy,
to moja mama nie zabierała mnie nigdy do sklepu z bielizną, zwłaszcza do tego
który tak bardzo uwielbiam. Nawet nie mogłam patrzeć na wystawę.
- Dlaczego? Mamy
zazwyczaj nie robią tego z córkami? No wiesz, te babskie sprawy. - zaśmiał się
- Oj nie, to wszystko
o doborze idealnej bielizny wiem od przyjaciółek i pani w sklepie. Wystarczyło
tylko pójść i powiedzieć, że idziesz na bal z przystojnym chłopakiem i na pewno
to będzie ten jeden specjalny wieczór.
- Straciłaś tak
dziewictwo?! - a ja jedynie się zaczęłam śmiać - Nie powiesz mi co?
- Zdecydowanie. Nie
ma mowy, abym mówiła ci o takich rzeczach. Wystarczy ci to co wiesz, tak myślę.
- Może chcę wiedzieć
o tobie więcej? - rzucił zaczepnie na co przewróciłam oczami - Nie rób takiej
miny, często ci się to zdarzało w...
- Łóżku? To chciałeś
powiedzieć? - a on o dziwo przeprosił - Nie masz za co. W końcu to nas tylko
łączyło, przez jakiś czas.
- A później? Wiesz
nie rozmawialiśmy nigdy o tym. Co się takiego zmieniło?
- Proste, nie
wystarczało nam to. Seks, spoko ale obydwoje jednak w pewnym momencie
poczuliśmy, że czegoś nam brak. Stąd te przesiadywanie na kanapie, rozmawianie.
- westchnęłam - Chyba każdy w pewnym momencie po prostu potrzebuje bliskości,
rozmowy.
- A jak jest teraz? -
na co zdziwiona na niego spojrzałam - Znowu siedzimy na kanapie, plotkujemy
przy winie. I szczerze to boję się cokolwiek powiedzieć, zrobić.
- Zazwyczaj nie
popełniamy tych samych błędów. Sam dobrze wiesz, że nie było łatwo. Kurcze do
tej pory nie wiem jak to się stało, że ja i ty. Przecież nie znosiłam cię od
dziecka. - zaśmiałam się na samo wspomnienie - Osiłek i kujon, w końcu kto by
pomyślał.
- Dokładnie, w końcu
przywaliłaś mi łopatką. Tego nie da się zapomnieć.
- Oj, buźka dalej
boli? - zaśmiałam się i go pogłaskałam po policzku, ale szybko jednak opuściłam
dłoń, tyle tylko, że złapał mnie za nią
- Na tej dłoni zazwyczaj
nosi się obrączki wiesz? - i przejechał po moim palcu
- Możliwe, ale na
razie na moim palcu nie zagości. Nie mam co płakać nad rozlanym mlekiem,
postanowiłam tak, więc to zrobiłam. Nie żałuje.
- Ja żałuje... -
spojrzał na mnie - Że nic nie powiedziałem... o kontrakcie. Powinienem, w końcu
po tym co się stało, miałaś prawo do tego, aby wiedzieć pierwsza. Tak zachowują
się w prawdziwych związkach, co nie? Mówią sobie o wszystkim, radzą się drugiej
osobie, razem podejmują decyzję.
- Owszem, ale my chyba
nie wiemy do końca jak jest w prawdziwym związku. Może to nas w pewnym sensie
zgubiło, w dodatku ja i moja kariera.
- Raczej ty i sława.
W sumie to, że spotykam się na plotkach z gwiazdą czyni mnie sławnego? -
zaśmiał się ale go zmroziłam wzrokiem - Wiem, że nie jesteś taka. Wolisz zaszyć
się w mieszkaniu. Zawsze byłaś takim samotnikiem, który ma jedną przyjaciółkę,
co z drugiej strony trochę mnie dziwi, właśnie sobie przypomniałem, że nigdy
nie przepadałaś za publicznością.
- Dlatego wolę
zachowywać swoje życie prywatne dla siebie. Nie jestem raczej z tych co stały
się gwiazdą i chcą tak być do końca. Nie jest łatwo kiedy czytam w gazetach o
tym w czym byłam ubrana, gdzie byłam i z kim. Chociaż to dziwne, że nas nie
przyłapali w hotelu. Oprócz naszych mam, to nikt nie wiedział.
- Tęsknisz za tym? Za
anonimowością, za naszymi tajemnymi schadzkami?
- Tak, tak samo jak
tęsknie za tobą. - szepnęłam i się lekko uśmiechnęłam kiedy zdziwiony na mnie
spojrzał - No co? Ktoś musiał to powiedzieć.
- Też za tobą
tęskniłem, zwłaszcza w Trento. Nie jest łatwo być z obcym kraju, bez ciebie.
Zwłaszcza jak się tak rozstaliśmy. No, a później ty i Javi.
- Nie muszę chyba
przepraszać za to? - a on pokiwał głową, że nie - To dobrze. I wiem jak to jest
samemu w obcym kraju, sama to przeszłam. Ale sam dobrze wiesz, że nie mogłam
rzucić pracy tutaj i po prostu wyjechać.
- Wiem, nie musisz
się tłumaczyć. Rozumiem, przecież sam bym nie mógł rzucić klubu bo ty dostajesz
propozycje pracy w innym kraju.
- Rozmyślałeś o tym?
- zdziwiona na niego spojrzałam i odłożyłam kieliszek - Wina?
- Nie, ale odpowiedź
na twoje pytanie brzmi, tak. Ale teraz to i tak nic nie zmienia, w końcu nie
będę w stolicy, tylko 7 godzin stąd. - rzucił,a ja jedynie się do niego
przysunęłam i pocałowałam się odsuwając - Co ty?
- Nie rozumiesz?
Sebastian, dalej będziesz w kraju, a my mamy pociągi, ja mam weekendy wolne.
Może w końcu pójdę na prawko.
- Na prawdę? - a ja z
uśmiechem pokiwałam głową, że tak
Tyle tylko, że
Sebastian przyciągnął mnie do siebie i od razu pocałował, co odwzajemniłam.
Całowaliśmy się coraz zachłanniej, aż powtórzyliśmy to, co było w dzień wyjazdu
na Ligę Światową. Tyle tylko, że kiedy się obudziłam to leżałam na kanapie, a
nie w łóżku. Zdziwiona obejrzałam się po swoim salonie i tylko westchnęłam.
Znowu byłam sama w pokoju, chociaż nie, miałam jeszcze dwa koty, które o dziwo
gdzieś zniknęły. Ale w tym samym momencie, kiedy rozglądałam się za nimi,
usłyszałam huk dochodzący z kuchni. Zdziwiona szczelniej opatuliłam się w koc i
poszłam zobaczyć co się dzieje, ale już wiedziałam kto był sprawcą tego hałasu.
Sebastian właśnie podnosił pokrywkę z podłogi, więc oparłam się o barek i
odwzajemniłam uśmiech kiedy mnie zauważył.
- Ajć obudziłem?
- Nie, już nie
spałam. - zaśmiałam się - Ale co robisz?
- Śniadanie, chociaż
myślałem, że obudzę cię z tacą. No, ale nic. - i podał mi kubek z kawą
- Mogę wrócić na
kanapę, i tak nie mam nic na sobie. Więc nic się nie zmieni. - a on zamruczał -
Co?
- Działa to na moją
wyobraźnię, oj działa. - i zjechał mnie wzrokiem od dołu do góry więc od razu
się oburzyłam - No co?
- Nie będziesz
fantazjował w moim towarzystwie o mnie!
- Ale mogę, kiedy
ciebie nie ma? - zaśmiał się, ale już miałam mu się odgryźć, kiedy mnie
przyciągnął do siebie - Wystarczy, że zamknę oczy a już wiem co jest pod kocem.
- szepnął dając mi buziaka w ucho - Wiem gdzie znajduję się każdy pieprzyk, i
gdzie dotknąć, abyś odpłynęła.
- Tak myślisz? -
rzuciłam zaczepnie
- Yhym. - zamruczał
całując mnie po karku i zjechał dłońmi z pleców niżej - Mruczysz kiedy głaszczę
cię po udzie, więc wiem, że to lubisz. A w dodatku jesteś apetyczna, tak samo
jak nasze śniadanie. Które powinniśmy zjeść, po intensywnej nocy.
- Oj była intensywna.
- na samo wspomnienie przymknęłam oczy
- Nie rób tego. Bo
dalej mam ochotę cię schrupać. - rzucił gryząc mnie w ucho
- Nie widzę
przeszkód. Chociaż nie, widzę. - rzuciłam patrząc na jego spodnie - Koszulkę
zgubiłeś?
- Szczerze to nie
wiem gdzie ją rzuciłaś. - zaśmiał się - Ale rano znalazłem coś koronkowego na
lampie? Coś, co na pewno należy do seksownej kobiety, która stoi przede mną.
- Ahh, w takim razie
ta seksowna kobieta postanawia pójść pod prysznic i wrócić do łóżka. W końcu
mamy niedzielę i dzień wolny. - wysunęłam się z jego uścisku i poszłam do
łazienki, jednak kiedy wróciłam odświeżona to Sebastian leżał na łóżku - A pan
co tu robi? Myślałam, że poszedłeś do domu. - zaśmiałam się i podeszłam do
komody z której wyciągnęłam bieliznę
- Mam wolne, tak samo
jak ty. I ubierasz się?
- A co mam paradować
tak o? - i wskazałam na ręcznik w który byłam owinięta a on od razu się
uśmiechnął szeroko - A może bez niego? - odkryłam jedną część, a on się jedynie
poruszył niespokojnie - Więc? - podeszłam do łóżka, a on od razu mnie pociągnął
na nie - Ej!
- Mamy niedzielę,
leniwa niedzielę. A ja mam ochotę ponownie zbadać każdy szczegół tego ciała.
- Myślisz, że ci
pozwolę?
- A co się będę
pytać. - zaśmiał się i mnie pocałował co odwzajemniłam
Komentarze
Prześlij komentarz