17. Co znowu tatuś przeskrobał?
Weekend minął mi
dosyć szybko, i już musiałam wracać do pracy, chociaż po tak mile spędzonym
czasie nie miałam ochoty wracać, a zostać w mieszkaniu, zwłaszcza w sypialni.
Zwłaszcza, że dzisiaj był bardzo chłodny dzień, więc ubrałam się w ciepły
sweter i do tego płaszcz. Nawet czapkę wyciągnęłam z szafy. Ale właśnie
siedziałam przy stole, bawiąc się myszką bo na prawdę było nudno i nie
wiedziałam co robić, dlatego czytałam plotki odnośnie zawodników, a także
trochę o europejskich ligach. Aż zobaczyłam przed sobą wielki bukiet kwiatów.
Byłam zdziwiona, ale jedynie zobaczyłam mojego kumpla jak i resztę z szerokim
uśmiechem.
- To dla ciebie,
odebrałem od kuriera.
- Dla mnie? -
zdziwiona od razu wstałam i szukałam liściku, ale nigdzie nie mogłam znaleźć
- Szukasz tego? -
pomachał mi nim, więc od razu chciałam mu wyrwać - Co to za tajemniczy
osiłek?Sportowiec?
- Przyjaciel z
dzieciństwa.
Uśmiechnęłam się i
dostałam liścik z którego przeczytałam "Dziękuje za mile spędzony czas, i
życzę miłego powrotu do pracy. Osiłek". Jedynie złapałam za telefon i od
razu do niego odpisałam, a raczej podziękowałam za kwiaty. O dziwo długo nie
musiałam czekać na odpowiedź zwrotną, więc w tym momencie zamiast skupić się na
przeglądaniu plotek, skupiłam się na romansowaniu z Sebastianem, który
przygotowywał się do wyjazdu. I mimo, że będzie tylko siedem godzin od stolicy,
to jednak już zaczynałam za nim tęsknić. Będzie dziwnie, zwłaszcza na początku,
być z nim na odległość. Trzeba będzie jednak się przygotować. Już miałam mu odpisać
ponownie, kiedy dostałam wiadomość od Laury czy możemy się dzisiaj spotkać, bo
to pilne. Zgodziłam się, bo i tak chciałam dzisiaj wcześniej wyjść z pracy,
więc powiedziała, że po mnie przyjedzie autem. Dlatego zeszłam na dół z
bukietem kwiatów i od razu zadowolona wsiadłam do jej auta. Ale widziałam jej
wzrok.
- No co? - zaśmiałam
się zapinając pasy
- Ty mi powiedź
szczęśliwa kobieto.
- Aż tak widać? -
jęknęłam a ona potwierdziła - Mile spędziłam weekend.
- A nie mówiłam, że
Sebastian nie bez powodu do ciebie przychodzi po rady. - zaśmiała się - Więc
jak to się stało?
- Spędziliśmy mile
weekend, porozmawialiśmy, trochę powspominaliśmy.
- Oh daj spokój.
Znowu łóżko? - rzuciła zatrzymując się na parkingu przed restauracją, ale kiedy
nie chciałam nic powiedzieć to tylko się zaśmiała - Ale uważajcie, jeśli nie
chcecie być rodzicami. - pogłaskała się po brzuszku
- Uważamy, zresztą
Sebastian teraz szykuje się do wyjazdu. - westchnęłam - Więc pewnie dopiero
spotkamy się w następny weekend. Mam pracę, a do tego wiem, że będę do niego
wpadać co drugi weekend, ale i tak zaczynam już za nim tęsknić.
- Oj wiem. Ale to
lepsze niż samotność. Lecz dalej nie powiedziałaś mi jak to się stało, że
jesteś z osiłkiem. Bo domyślam się, że te kwiaty są od niego.
- Dokładnie, ale
mówiłam weekend. - zaśmiałam się - Przyszedł podziękować mi, pojechaliśmy na
zakupy i siedzieliśmy w salonie przy lampce wina. Rozmawialiśmy i tak jakoś
spędziliśmy razem weekend, dopiero dzisiaj rano pojechał do domu.
- Ahh zakochani. -
zaśmiała się siadając przy stoliku - Ale to dobrze, przynajmniej jesteście
szczęśliwi.
- Dokładnie. Ale co
to za ważna sprawa? - zdziwiona na nią spojrzałam, ale tylko rzuciła Jesus. -
Co znowu tatuś przeskrobał?
- Tatuś wariuje,
ostatnio źle się czułam, a ten od razu mi powiedział, że powinnam przestać
pracować. A do tego nie możemy się w ogóle dogadać. Dlatego wolałam iść na
obiad z tobą niż wrócić do mieszkania.
- Aj ty. -
westchnęłam - Nie lepiej było jednak wrócić do mieszkania? Dopiero zaczynacie
ze sobą mieszkać, więc to normalne, że musicie się dogadać we wszystkim.
Inaczej się mieszka samemu, a inaczej z kimś. Wiem co mówię, zwłaszcza że teraz
twoje hormony skaczą z góry w dół.
- Denerwuje mnie to,
w jednej chwili mam ochotę płakać, a zaraz cholera mnie bierze.
- Oj tam to tylko
dziewięć miesięcy. - zauważyłam i złożyłam zamówienie u kelnera, który akurat
do nas podszedł
- Siedem. - a ja
zdziwiona na nią spojrzałam - No co? Długo się zbierałam, aby ci powiedzieć.
Zresztą będziesz uroczą ciocią dla mojego synka.
- Ojej będzie
chłopczyk?! - a ona z uśmiechem pokiwała głową - Gratuluje. Więc dlatego pewnie
Jesus szaleje. Pierworodny.
- Możliwe, ale
wolałabym dziewczynkę. - a ja jedynie zdziwiona na nią spojrzałam i wtedy
przyszedł do mnie sms - Oho gołąbek? - ale odczytałam wiadomość od Sebastiana
- Oj tam. Ale nie
cieszysz się z chłopca?
- Cieszę, ale tylko
tak mówię. I co ci napisał?
- Tęskni. - zaśmiałam
się - Ale jestem teraz z moją przyjaciółką, która nawiasem mówiąc, może wpadać
do mnie bo mam jedzenie i to świeże.
- No tak zakupy z
chłopakiem.
- Będziesz mi teraz
dogryzać co? - a ona tylko siedziała wyszczerzona - Lepiej powiedź mi co
zamierzasz z Jesusem.
- Dogadać się z nim,
choć powiem ci, że słodki jest kiedy się kłócimy i przychodzi mnie przepraszać.
Nigdy mnie żaden facet tak nie przepraszał.
- Tylko lepiej nie
przesadzaj bo może nie wytrzymać i zostaniesz sama z synkiem, a on będzie
weekendowym ojcem, albo może ci go odebrać.
- Chyba tak źle nie
będzie co?
- Chcę ci tylko powiedzieć, że owszem można się kłócić, ale czasem trzeba zwolnić. Nie
rozdmuchuj wszystkiego i nie zwalaj to na hormony. Jesus jest inteligentny więc
nie pójdzie na to.
- Nie lubię kiedy
masz rację. - jęknęła i zaczęła skubać moją sałatkę - Ale dobrze, porozmawiam z
nim i się trochę opamiętam.
- Brawo i smacznego.
- zaśmiałam się podstawiając jej mój talerz z sałatką a ona mi tylko
podziękowała - Dobrze, że zamówiłam jeszcze obiad i deser.
- Przepraszam, ale
sama się nie kontroluje. Potrafię na prawdę zjeść dużo i moją dietę szlag
trafia.
- I tak wyglądasz
chudo, słodko i uroczo. - zaśmiałam się - Do twarzy ci z brzuszkiem.
- Zobaczymy jak ty
będziesz wyglądać.
Obiad z Laurą jak
zawsze przebiegł w bardzo miłej atmosferze i po tym jak już nagadałyśmy się na
temat naszych panów zeszłyśmy na przyziemne, tylko nam zrozumiałe tematy. Ale
jednak trzeba było wracać do domu. Ona do Jesusa, a ja do pustego mieszkania.
Ale jednak weszłam do środka od razu zapalając światło w salonie i poszłam
włożyć kwiaty do wazonu, bo zdecydowanie potrzebowały wody. Postawiłam wazon na
stoliku w salonie i postanowiłam przebrać się w domowy strój, czyli spodenki,
grube skarpety i bluzkę z długim rękawem. Jeszcze wzięłam prysznic i zadowolona
z kubkiem herbaty położyłam się na kanapie. Wzięłam jeszcze swojego laptopa, bo
w końcu miałam czas aby odpisać na zaległe emaile. Właśnie czytałam drugi,
gdzie koleżanka z Madrytu chwaliła się, że jest w ciąży i do głowy wpadła mi
myśl, jakby to było gdybym ja teraz zaciążyła. Zaciekawiona wstałam z kanapy
idąc do przedpokoju z poduszką i starałam się zobaczyć jak to by wyglądało. Bo
Laura wygląda na prawdę uroczo z brzuszkiem. Tyle tylko, że usłyszałam dzwonek
do drzwi i zamiast się ogarnąć to otworzyłam tak drzwi.
- Eee... - rzucił Sebastian
wpatrując się w mój brzuch na co sama nie mniej zdziwiona się z nim przywitałam
- Czy ty? Czy my? - zapytał wchodząc do środka
- Co? - a on wskazał
na mój brzuch - Nie. - zaśmiałam się - Tak tylko sprawdzam, jakbym wyglądała.
- Dlaczego?
- Ponieważ moje
koleżanki, jedna po drugiej teraz jest w ciąży. A Laura wygląda na prawdę
uroczo, i tak chciałam sprawdzić. Nie masz co się martwić, wszystko jest
zamknięte na jakiekolwiek wpadki. Ale co tu robisz?
- Byłem niedaleko bo
załatwiałem ostatnie rzeczy i postanowiłem odwiedzić panią. - dał mi buziaka -
Ale nie chcesz dzieci?
- Co ty moja mama? -
zaśmiałam się - Mam czas. Ale napijesz się czegoś? Zresztą wiesz gdzie kuchnia,
a ja pójdę się przebrać.
- Przebrać? - zjechał
mnie wzrokiem - Po co? Słodko wyglądasz w domowym stroju.
- No cóż, odpoczywam.
Dzisiejsze popołudnie spędziłam z Laurą, która oczywiście musiała pokłócić się
z Jesusem. Ja nie wiem, ale oni to się o takie głupoty kłócą, że czasem to już
lekka przesada.
- Muszą przyzwyczaić
się do nowej sytuacji, dotrzeć do siebie więc to nie dziwne. A ona teraz
jeszcze szaleje z humorkami. Pamiętam jak moja kuzynka była w ciąży i o mało co
nie rozwiodła się z mężem.
- Tu może być
podobnie, chociaż znam Jesusa, jako najbardziej cierpliwego faceta na świecie,
na dodatek jest bardzo mądry, dowcipny i czasem trudno zrozumieć kiedy żartuje.
- Ekhem. - usiadł na
kanapie a ja zdziwiona na niego spojrzałam siadając obok - Zachwalasz tak
swojego byłego?
- Zazdrosny? -
zaśmiałam się a on przytaknął - Nie masz o co, a raczej o kogo. Tylko mówię
jaki jest, i pasuje bardziej do Laury niż do mnie. Zresztą dziękuje za kwiaty.
- uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił
- Mijałem kwiaciarnię
i postanowiłem poprawić ci bardziej dzień. Zwłaszcza, że teraz jestem zajęty,
jeszcze nie do końca się spakowałem, ba nawet nie wiem jak się zabiorę z tym
wszystkim. - westchnął przytulając mnie do siebie
- Dopiero cię
odzyskałam, a już tracę. - szepnęłam mając nadzieję, że tego nie usłyszy
- Nie tracisz. Jeszcze
tutaj jestem, i postaram się wygospodarować każdą wolną chwilę, aby spędzić ją
z moją cudowną dziewczyną. - pogłaskał mnie po ramieniu a ja tylko rzuciłam, że
miło - A może byś wzięła tydzień wolnego?
- Wolnego? Ale po co?
- zdziwiona na niego spojrzałam
- Pojechałabyś ze mną
i byśmy tam spędzili razem czas?
- Nie wiem. To zależy
od tego czy teraz dostanę. No wiesz, nie chciałam urlopu, więc poszedł ktoś
inny. Ale zapytam szefowej i dam ci znać.
- Dobrze. Miło by było
spędzić z tobą tydzień, i to z dala od wszystkich ciekawskich. Moja mama była
tak ciekawa z kim spędziłem ten weekend, ze nawet sobie tego nie wyobrażasz. A
jak powiedziałem prawdę to mi nie uwierzyła.
Ale jednak Sebastian
wracał do domu na noc, więc się z nim pożegnałam i sama poszłam spać.
Oczywiście najpierw się musiał Puszek i Cukierek rozłożyć, a dopiero później
ja. Choć nie bardzo mogłam spać, bo zastanawiałam się nad tym czy pojechać z
Sebastianem, czy dostanę również wolne, bo tego nie byłam pewna. Chociaż miło byłoby spędzić z nim więcej czasu, zwłaszcza teraz kiedy dopiero co zaczęliśmy
być ze sobą.
Komentarze
Prześlij komentarz