18. Czy on robił jej śniadanie?

Moi rodzice wrócili z wakacji, więc postanowiłam ich odwiedzić. Zwłaszcza, że był weekend, więc mogłam tam zostać na dwa dni. Dlatego w piątek po pracy wpadłam do mieszkania i spakowałam wszystko, a także koty do koszyka i taksówką pojechałam do swojego domu. Niestety stałam trochę w korku, ale nie przeszkadzało mi to bo przeglądałam ulotki odnośnie szkół w których mogłabym zrobić prawo jazdy. Kiedy dojechaliśmy to tylko zapłaciłam za kurs i wysiadłam zabierając swoją torbę i kiedy się odwróciłam to akurat przy furtce zaparkowało auto i zobaczyłam, że to dwie siostry mojej mamy wraz z mężami. Tylko na nich poczekałam i się przywitałam.

- Jaka miła niespodzianka. - zaśmiałam się - Chciałam zrobić niespodziankę rodzicom i posłuchać o wakacjach, a tutaj widzę was.
- To mama ci nie mówiła? Zaprosiła nas na weekend, takie spotkanie rodzinne. Tylko nie wie, że jeszcze przyjedzie Claudia z Andre i Nora.
- No to imprezka się szykuje. - zaśmiałam się i zostałam przytulona przez wujka na co się zaśmiałam
- Aj ty, musisz przytyć. Bo tu same kości a panowie wolą za coś złapać.
- Hugo! Zostaw moją córeczkę w spokoju.
- Ja tylko mówię jak jest. - zaśmiał się
- Ale wchodźcie, reszta już czeka w domu. O hej Sebastian.
- Dzień dobry. - uśmiechnął się co odwzajemniłam
- Tylko nie stójcie tu za długo, bo zmarzniecie. - zaśmiała się moja ciocia i zostałam sama z Sebastianem
- Imprezka rodzinna?
- Dokładnie. Chociaż się nie spodziewałam tego. I mój spokojny weekend w domu chyba poszedł się trzepać i będę musiała wrócić do pustego mieszkania. - westchnęłam - Kolejna taksówka, a myślałam, że mnie tatuś odwiezie w niedzielę wieczorem.
- Mam wolne i mogę odwieźć panią. - zaśmiał się na co zamruczałam, że miło - Tylko daj mi znać, abym mógł się zebrać.
- Dobrze. I dziękuje. - dałam mu całusa, którego odwzajemnił ale zaraz się odsunął - Hmm?
- Tak publicznie, pod domem?
- Wstydzisz się mnie? - zdziwiona na niego spojrzałam - No ale jeśli ci przeszkadza publika. - zaśmiałam się zakładając mu na głowę mój kapelusz który opadł na oczy - Tak lepiej? - rzuciłam zaczepnie obejmując go w pasie
- Wyglądam dostojnie w damskim kapeluszu? - ale jedynie rzuciłam że tak i go pocałowałam co odwzajemnił - Mmm za dużo błyszczyka.
- Myślę, że już cały mi starłeś. Ale ok, bo mi trochę tyłek marznie więc lepiej jest już wrócić do domu i do rodzinnej imprezy. Może coś dobrego mama przygotowała.
- Na pewno coś pysznego. Ale daj mi znać a podjadę swoją furą po damę. A teraz uciekaj do domu.
- Więc do później. - zaśmiałam się i uciekłam do domu, ale kiedy weszłam do środka to zauważyłam, że Sebastian dalej ma mój kapelusz, ale zobaczyłam moją mamę
- Nie zaprosiłaś swojego chłopaka na kolację? - a ja jedynie się szeroko uśmiechnęłam - Czyli wnioskuje, że między wami wszystko gra. Zresztą te pocałunki na to wskazują.
- Między nami wszystko gra. - ale uśmiech nie schodził mi z ust - Jestem szczęśliwa, i to bardzo.
- Widać to skarbie, więc zaproś go na kolację. Jedna osoba więcej nie zrobi różnicy, a za to wy spędzicie razem mile czas, bo wiem że niebawem wyjeżdża.
- Wiem. - westchnęłam - Ale będę się z nim widzieć co dwa tygodnie.
- Ah aniołki. - zaśmiała się - Ale właśnie bo teraz tak policzyłam i brakuje dla ciebie miejsca do spania.
- Doliczyłam się sama, więc już załatwiłam sobie szofera i mnie podrzuci do domu.
- Oj myślałam, że zostaniesz. Zapytaj się, może cię przenocuje?
- Gdzie? - zdziwiona na nią spojrzałam
- Przecież on ma swoją sypialnię, więc moglibyście sobie spać razem, nie mów nic, wiem co wy młodzi robicie. - rzuciła i uciekła do kuchni

Ale jednak siedziałam zadowolona przy stole i pomagałam co chwilę coś donosić, a atmosfera była na prawdę miła. Zwłaszcza, że moja mama bardzo dużo opowiadała o ich wakacjach i byłam sama zadowolona, że im się podobało. Na dodatek mąż mojej kuzynki był bardzo sympatyczny, i widziałam go po raz pierwszy. Ale dochodziła już północ, więc postanowiłam zadzwonić do Sebastiana i się zbierać. Ale o dziwo kiedy wysłałam mu sms'a to zaraz ktoś zapukał do drzwi. Zdziwiona poszłam otworzyć i zobaczyłam mojego chłopaka.

- Szybki jesteś, normalnie jakbyś czatował pod drzwiami. - zauważyłam
- Twoja mama dzwoniła do mnie trochę wcześniej i zapytała czy nie przygarnę cię na weekend.
- Mamo. - oburzyłam się
- No co? Moja mama się zgodziła. Więc mam tylko zabrać twój bagaż. Tylko cicho bo mój tato już śpi.
- Spiskowcy. - mruknęłam zarzucając ponczo, ale wyszliśmy razem idąc w stronę jego domu
- Gniewasz się?
- Nie lubię jak ktoś spiskuje za moimi plecami, a dla mnie trochę to jak wproszenie się.
- Marudzisz. - i weszliśmy do środka a tam stała z wielkim uśmiechem jego mama
- Już wam pościeliłam, więc mam nadzieję że dobrze będzie się wam spało. Ahh nawet nie wiecie jak się cieszę, że wróciliście do siebie.
- Mamo. - jęknął zawstydzony na co się cicho zaśmiałam pod nosem - Ale jest późno więc pora spać. - i nim się ogarnęłam to już byłam na górze w jego pokoju
- Więc tak, łazienka jest na przeciwko. Możesz iść pierwsza, kapelusz jest na komodzie i od której strony chcesz spać? - ale ja jedynie się rozglądałam bo nigdy tu nie byłam - Normalny pokój.
- Wiem, ale jestem tu po raz pierwszy. Musze się rozejrzeć.
- Więc ja skorzystam z łazienki. - zaśmiał się wychodząc z pokoju

Sama się rozejrzałam po pokoju jeszcze, ale w końcu wyciągnęłam z torby piżamę i kosmetyczkę. Zmyłam makijaż w pokoju i kiedy tylko Sebastian wrócił to poszłam do łazienki. Szybko wróciłam do pokoju, bo wiedziałam że jego rodzice już śpią. A w dodatku czułam się na prawdę niekomfortowo. Sebastian leżał już w łóżku, więc sama wskoczyłam do środka. Nim się obejrzałam to już zasnęłam, ale nie ma się co dziwić. Wczoraj mieliśmy program a dzisiaj pracowałam znowu i do tego trochę piłam. Jednak kiedy się przebudziłam to Sebastian dalej spał wtulony we mnie. Uśmiechnęłam się na ten widok i go pogłaskałam po twarzy, na co zamruczał. Wtulił się we mnie bardziej i tylko się zaśmiałam bo łaskotał mnie w szyję.

- Dzień dobry. - zamruczał całując mnie w szyję
- Oż ty, nie spałeś.
- Spałem, ale miło jest tak poleżeć. - szepnął obejmując mnie w pasie
- Miło, nie miło ale co robimy? Mam tak o, zejść na dół?
- Dlaczego nie? Wstydzisz się mojego taty?
- Krępuje? - jęknęłam - Nie wie, że sprowadziłeś sobie na noc panienkę.
- Nie sprowadziłem sobie panienki, ale mądrą i śliczną kobietę, która nie jest tylko na noc. - szepnął złączając swoją dłoń z moją - A ja zaczynam lubić i to bardzo nasze wspólne spanie w ubraniach, bo nawet nie kopiesz.
- Oh jak miło. A ty troszeczkę chrapiesz, ale można się do tego przyzwyczaić. Nie sypiam z tobą codziennie więc wiesz.
- Oż ty. - oburzył się zaczynając mnie łaskotać na co się starałam wyrwać, ale bez skutku, aż dał sobie spokój - Dam ci jeszcze pożyć. Ale za całusa.
- Głupek. - zaśmiałam się od razu dając mu całusa, czym zajął mnie na jakiś czas - Mmm na dzisiaj koniec.
- Jak to? - zdziwiony spojrzał na mnie
- Muszę iść do toalety, ubrać się i wrócić do domu?
- Ahh to idź. Ale pozwól, że zrobię ci chociaż śniadanie. Proszę. - uśmiechnął się do mnie tak, że nie mogłam odrzucić zaproszenia

Poszłam z ciuchami do łazienki, a raczej szybko przebiegłam. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam na siebie czarne spodnie, koszulę i zimową bluzę. Byłam gotowa wrócić do domu, ale miałam zjeść jeszcze śniadanie z Sebastianem, więc wróciłam do sypialni, gdzie mój chłopak właśnie ścielił łóżko, już ubrany. Spakowałam swoją torbę i z uśmiechem zeszliśmy na dół, modliłam się, aby nikogo tam nie było, ale jednak jego mama jadła śniadanie z tatą. Grzecznie się przywitałam i widziałam zdziwienie wypisane na twarzy jego taty. Sam odpowiedział mi dzień dobry i usiadłam na przeciwko niego.

- A ty co taki zdziwiony? Nie poznajesz Natalii Bardem?
- Właśnie zastanawiałem się skąd cię kojarzę. - zaśmiał się na co się uśmiechnęłam
- U nich jest impreza i nie miała gdzie przenocować. A było już późno, aby wracała do swojego mieszkania taksówką, jeśli dwa domy dalej, czyli tutaj mieszka jej chłopak. - zauważyła pani Elsa podając mi kubek z kawą za który podziękowałam
- I już dzisiaj wracam do siebie.
- Przecież możesz wrócić jutro. Odwiozę cię, nie bój się. - od razu zauważył Sebastian
- Dokładnie, pobądź trochę z rodziną i z chłopakiem. Może go spakujesz bo coś mu nie idzie, a wyjazd się zbliża. - zauważył jego tato, a mój chłopak krzątał się robiąc śniadanie - No, ale ja uciekam do pracy. - zauważył
- A ja do koleżanki. - rzuciła uciekając za nim, ale jeszcze usłyszałam spod drzwi
- Czy on robił jej śniadanie? - rzucił a ona przytaknęła i rzuciła miłość na co się cicho zaśmiałam i przyglądałam co Sebastian modził
- No to mamy śniadanie. - zadowolony postawił przede mną naleśniki na co zamruczałam - Mam sos czekoladowy i karmelowy.
- Czekolada.

Naleśniki były bardzo pyszne i byłam nawet zdziwiona, że były lekkie i zjadłam ich aż tyle. Na dodatek kiedy byliśmy sami, było mi łatwiej z nim rozmawiać. Zresztą miło było zjeść śniadanie z kimś, a nie samemu. Zamyśliłam się nad tym kiedy zobaczyłam przed oczami machającą dłoń.

- Przepraszam, mówiłeś coś?
- Wspominałem tylko, że jest miło.
- Bo jest. - uśmiechnęłam się - Sebastian... jestem pierwszą dla której robisz śniadanie?
- Yhym.
- Czekaj, starasz się mi powiedzieć, że nie zaprosiłeś tu żadnej dziewczyny?
- Były, kiedy robiłem imprezy. Ale żadnej nie robiłem śniadania, wystarczyły drinki i..
- Proszę cię nie kończ. Nie raz słyszałam opowieści twoich koleżanek, które były na takich imprezach. Chciały się pochwalić czego to one nie robiły, jakie są do przodu z wychowania seksualnego. A dla mnie i Laury zawsze to były puste laleczki, które tylko dla jednego chodziły na te wasze imprezki.
- Zazdrosna? - zaśmiał się
- Zazdrosna? O co niby? O to, że balowałeś z tymi cheerleaderkami, gimnastyczkami i połową tych ładnych i sławnych dziewczyn, które popychały mnie w szatni?
- Kto by pomyślał, że zostaniesz moją dziewczyną. A do tego będziesz gwiazdą telewizji, za którą chodzi plotkarska prasa.
- No ty na pewno nie, bo nie wiedziałeś czym się interesuje. - rzuciłam
- Natalia? - zaśmiał się, a ja nie wiedziałam o co mu chodzi - Chyba nie chcesz się pokłócić o moją przeszłość? Nie byłem aniołkiem, ale nie moja wina, że ty trochę zachowywałaś się jak zakonnica.
- Skąd wiesz jak się zachowywałam poza szkołą? - rzuciłam zaczepnie
- Myślę, że dopiero w Madrycie zaczęłaś balować.
- To masz złe informację, albo zdanie na mój temat. - rzuciłam i zaczęłam się zbierać
- Słucham? Przecież każda dziewczyna mówiła, że...
- Że co? Że ja i chłopak to inna bajka? Raczej powinny powiedzieć, że ja i uczeń to inna bajka. Studenci byli lepsi. - wzruszyłam ramionami, i byłam zadowolona z jego zszokowanej miny
- Ehem, znam te sztuczki. Nie było nikogo takiego. - zaśmiał się
- Myśl jak chcesz, ale to wszystko co wiem zawdzięczam im. - rzuciłam zawiązując trampki
- Czyli co? Bo raczej przeciętna jesteś. - wzruszył ramionami - Widocznie nie byli dobrymi nauczycielami.
- No wiesz co!

Zła wyszłam z jego domu i od razu poszłam do swojego. Jak on mógł powiedzieć mi coś takiego? Byłam przeciętna? Jeśli tak uważa, to niech sobie znajdzie taką, która nie będzie przeciętna. Tak nabuzowana weszłam do domu i od razu mamie rzuciłam, że nie ma mnie dla Sebastiana i dzisiaj będę spać nawet na kanapie, albo wrócę taksówką do siebie. Zdziwiona na mnie spojrzała, ale pokazałam jej, że to nie czas na rozmowy i zwierzenia bo rodzinka jest. Ale wybierali się na małe zwiedzanie, więc postanowiłam z tatą jechać do sklepu, aby zrobić zakupy na obiad i niedzielę. Miałam już wsiadać do auta, kiedy usłyszałam swój telefon, oczywiście był to Sebastian, więc odrzuciłam połączenie.

- A ty co? - zaśmiał się mój tato
- To się nazywa nie odzywanie się do swojego chłopaka za to co powiedział.
- A co znowu osiłek zrobił? - zaśmiał się
- Powiedział o dwa słowa za dużo i bez przeprosin to niech nawet do mnie nie przychodzi. - mruknęłam - Faceci są na prawdę idiotami.
- Oh dziękuje córeczko, że masz o mnie takie zdanie.
- To tylko on. Żeby mnie tak zdenerwować i to z rana. Miał w sumie szczęście, że piłam wcześniej kawę.
- Aj wy młodzi, na prawdę kłócicie się o głupoty. Zwłaszcza teraz, kiedy dopiero do siebie wróciliście?
- Bo on powiedział, że... - zacięłam się bo na pewno nie powiem mu o co się na niego gniewam
- Jak za dawnych czasów. - zaśmiał się - Bo Sebastian to, bo tamto.
- I tak chyba zostanie. Różnimy się i to bardzo.
- Skarbie to normalne, nie ma dwóch takich samych osób. A najgorsze co może być to związać się z kimś kto jest do nas podobny. Masz przykład ja i mama, jesteśmy obydwoje różni i patrz jak się nam dobrze żyje ze sobą. Wy też musicie się zgrać, dojść do kompromisów i nauczyć kiedy żartujecie. Zwłaszcza, że nie pałaliście do siebie sympatią w dzieciństwie. Nie powiem co was połączyło, bo nie chcę o tym wiedzieć, nawet wyobrażać sobie.
- Wiem, że zaczęliśmy od nie tej strony. Ale to samo wyszło. - uśmiechnęłam się niewinnie chowając dłonie do kieszeni wchodząc z tatą do supermarketu - Zresztą co teraz kupujemy? Co dobrego na obiad?
- Ha twoja mama dała mi całą listę. - wyciągnął kartkę na co wzięłam ją do ręki starając się odgadnąć co na obiad - Ale zaprosisz Sebastiana?
- Oczywiście, że nie. Niech pocierpi, zresztą mogę wrócić do domu, on ma u siebie torbę w której są rzeczy wyjazdowe.
- Odwiozę cię. - uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam - Nie będziesz jeździć taksówką.
- Właściwie to chcę się zapisać na prawko, ale nie wiem jaką szkołę wybrać, a wszystkie ulotki ma Sebastian.
- Może w tej co mój kolega uczy? Jeszcze dostaniesz zniżkę. - zauważył wkładając do wózka mięso
- Chyba mam ulotkę więc zobaczę, możesz mi nawet pomóc wybrać. - uśmiechnęłam się do niego - Ale zapewne dopiero jak nasza rodzinka wyjedzie.
- Z przyjemnością ci pomogę. Ale jakie lody bierzemy?
- Oczywiście, że moje ulubione. I małe spotkanie w kuchni?
- Przecież wracasz do domu. - a ja jedynie jęknęłam - Zostawimy to na inny dzień.
- Albo prześpię się na kanapie.

Jednak robiliśmy już zakupy w ciszy i wyszliśmy z całym wózkiem, który zaparkowaliśmy do bagażnika. Odwiozłam wózek na swoje miejsce i zadowolona wróciłam do auta, od razu wyciągając sobie lizaka. Jechaliśmy do domu, i kiedy tato zaparkował to poszłam otworzyć drzwi i byłam gotowa nosić zakupy, kiedy nie wiadomo skąd wyrósł obok mnie Sebastian. Tylko przewróciłam oczami i złapałam za torbę.

- Czyli co? Teraz się do mnie nie odzywasz?
- Nie widzisz, jestem teraz zajęta. - ale mój tato zabrał ode mnie torbę z zakupami i zamknął bagażnik ze śmiechem idąc do domu
- Co powiedziałem nie tak?
- Co? Jestem przeciętna? Jeśli tak myślisz to lepiej oddaj mi moje rzeczy i idź do siebie, szukać tej lepszej. - a on jedynie się zaśmiał, na co tylko mruknęłam pod nosem dupek i go wyminęłam, tyle tylko, że mnie przyciągnął do siebie od razu całując i to dosyć namiętnie, chciałam się wyrwać, ale poczułam jego dłonie na moim tyłku - Co ty. - odsunęłam się
- Droczyłem się jedynie z tobą. - mruknął mi do ucha całując po karku - Gdybyś była przeciętna to bym nie spotykał się na tajemnicze spotkania w hotelu.
- A kto cię tam wie. Faceci wykorzystują każdą okazję, a jak na horyzoncie pojawia się ta lepsza to bez słowa odchodzą.
- Nie jestem taki. I nie zamierzam od ciebie odchodzić. A jeśli chcesz wiedzieć, to zamierzam ci dzisiaj wieczorem pokazać, jaka jesteś świetna w te klocki.
- Yhym, żebyś się nie przeliczył. - mruknęłam i włożyłam lizaka do ust, a ten mnie mocno przytulił i zaczął szeptać sprośne rzeczy do ucha - Sebastian, opanuj się! Nie wychowane to jak nie wiem co. Myślisz, że wiedząc o twoich rodzicach na dole dam ci zrobić coś takiego?
- Przecież wystarczy opanować wrzaski. - wzruszył ramionami, ale za to dostał ode mnie po głowie - Ał.
- Boże z kim ja się zadaje.
- Ze mną. - zaśmiał się zabierając mi lizaka i sam sobie włożył do ust na co się oburzyłam - Mmm słodki, jak pani.
- Zabrałeś mi lizaka. - zrobiłam smutną minę i weszłam do domu na co mój tato ze śmiechem zapytał o co chodzi, ale jak zobaczył mojego chłopaka z uśmiechem i moim lizakiem to wybuchnął śmiechem
- Aj wy. Nic się nie zmieniło, na prawdę.
- Głupek, zabrał mi lizaka, a mi się chce coś słodkiego.
- To mogę ci go oddać. - zaśmiał się wyciągając go w moim kierunku
- Bleh, to jest niehigieniczne. - jęknęłam
- Ale jak wymieniacie między sobą milion zarazków całując się non stop to już jest smaczne. - zaśmiał się mój tato i zniknął w kuchni a ja nie miałam nic na ripostę, bo w sumie miał rację a ten głupek stał z szerokim uśmiechem
- Zero buziaków. - mruknęłam

Ale reszta wróciła z wycieczki, więc pomogłam mojej mamie ugotować obiad, i nawet Sebastian pomagał i nakrywał do stołu i zanosił wszystko. Co oczywiście moja mama chwaliła. Ale kiedy nie patrzyła to puszczał mi oczka. Tak samo było podczas obiad, i kolacji. Aż w końcu musieliśmy wrócić do jego domu. Kiedy weszłam do jego pokoju to widziałam stos kartonów już wypełnionych, ale nie wszystkie. Zrobiło mi się dziwnie, zwłaszcza, że w tym tygodniu jechał zawieźć swoje rzeczy. Przebrałam się w piżamę i czekałam, aż mój chłopak wróci z łazienki, więc aby zabić czas, zabrałam się za ścielenie. Ale w pewnym momencie poczułam czyjeś dłonie na moim brzuchu więc przestraszona podskoczyłam i zobaczyłam Sebastiana.

- Spokojnie, to tylko ja. - dał mi buziaka w kark
- A co tak ładnie pachnie?
- Mój nowy płyn do kąpieli. - szepnął, dalej się tuląc do mnie
- Przyjemny.
- Wiem. Ale widzę, że pościeliłaś nam, chociaż zaraz nie będą potrzebne nawet poduszki. - mruczał całując mnie po szyi na co się zaśmiałam
- Na prawdę myślisz, że ci się uda? W domu, z rodzicami na dole i kartonami, które mi mówią o tym, że wyjeżdżasz. - westchnęłam odwracając się do niego przodem - Widzę, że miałeś zajęcie rano.
- Tak, w końcu przyszedł czas. Choć na prawdę idzie to powoli, ale dobrze, że tato mi busa pożyczy to jakoś damy radę.
- Dziwnie będzie mi tu bez ciebie. - szepnęłam wtulając się w niego - Tak... pusto.
- Dokładnie wiem o co ci chodzi. Ale na razie jestem twój.

Dał mi całusa, którego odwzajemniłam. I to był błąd bo on poczuł, że dostał pozwolenie. Nim się obejrzałam to leżałam na łóżku, dalej się całując, ale Sebastian zaczął podwijać mi koszulkę więc od razu się odsunęłam i tylko szepnęłam, że nie mam ochoty. Spojrzał na mnie zdziwiony, więc tylko westchnęłam głaszcząc go po ramieniu.

- Na prawdę nie mam ochoty.
- Przez miejsce? - westchnął kładąc się na plecach
- Nie... - położyłam się na boku zatrzymując wzrok na kartonach
- Zawsze możemy być przyjaciółmi dla jednego. - zauważył - Spotykać się jak będę wpadać do domu.
- Chciałbyś? - szepnęłam, ale nie powiem. Poczułam się urażona, że chce być ze mną tylko dla jednego
- To najlepsze wyjście.
- Rozumiem, w takim razie mi pasuje. - rzuciłam odwracając się do niego tyłem - Dobranoc.
- Dobranoc.

Ale nie spałam w ogóle, kiedy byłam pewna, że Sebastian śpi to tylko cicho płakałam w poduszkę. Wiedziałam, że coś jest ze mną nie tak. Nie mogłam utrzymać żadnego związku, a na pewno nie chciałam być z Sebastianem dla jednego. Na dodatek wiedziałam, że rano będę wyglądać jak strach na wróble, dlatego chciałam się zebrać z samego rana i po prostu uciec. Ale leżałam dalej na boku płacząc, aż w końcu usłyszałam jak Sebastian westchnął, bałam się, że obudziłam go. I niestety szepnął tylko.

- Przepraszam. - nic się nie odzywałam - Wiem, że nie śpisz.
- Idź spać, bo musisz się jutro dalej pakować. - rzuciłam starając się nie zdradzić nic, ale pogłaskał mnie po ramieniu
- Proszę cię nie płacz. - szepnął dalej głaszcząc mnie po ramieniu
- Sebastian zostaw mnie w spokoju. - zrzuciłam jego rękę i chciałam nawet w tym momencie uciec
- Natalia, proszę cię. Porozmawiajmy.
- Nie mamy o czym, ok? Jasno wyraziłeś się kilka godzin wcześniej, spoko. Za kilka godzin ja zmyję się do domu, a ty możesz sobie tu pakować klamoty. - mruknęłam wycierając policzek
- Przepraszam za to... - szepnął ponownie dając mi buziaka w mokry policzek
- Sebastian na prawdę daj mi spokój. - rzuciłam odwracając się do niego przodem - Chcesz mnie tylko pieprzyć, ok. Jednak nie męcz mnie przeprosinami i rozmowami o tej porze. Nie ma sensu, jeśli nasz związek ma polegać na tym, że będę rozkładać nogi za każdym razem, jak przyjedziesz do stolicy. Tylko seks, zero rozmów, to moja reguła. - zakończyłam, automatycznie się od niego odwracając tyłem
- Nie chce po prostu abyś była tutaj, sama i czekała na mnie jak na żołnierza, który jest na służbie. Widziałem ten wzrok, który skierowałaś na kartony.
- W takim razie z nami koniec. - rzuciłam wstając z łóżka - Nie jestem w stanie być z kimś kto daję mi najpierw nadzieję, sprawia, że mam po co wstawać z łóżka. A później dochodzi do wniosku, że lepiej jest po prostu mnie pieprzyć. Mnie, tą co jest ponoć przeciętna. Dlatego nie martw się zaraz wyjdę najciszej jak się da, nikogo nie obudzę. - rzuciłam wstając z łóżka i zbierając swoje rzeczy
- Natalia... - ale nic nie mówiłam, tylko dalej się ubierałam - Natalia. - westchnął podchodząc do mnie - Proszę cię, spójrz na mnie. Proszę. - wyrwał mi spodnie podnosząc moją głowę za podbródek - Po pierwsze nie płacz, a po drugie wysłuchaj mnie. To nie tak, że chce tylko cię pieprzyć, chcę z tobą stworzyć coś mocniejszego, poważniejszego. Ale widzę jak to przeżywasz, że ja wyjeżdżam, wystarczyło spojrzeć na twój wzrok skierowany w stronę kartonów. Nie mogę patrzeć jak ty cierpisz.
- To dlaczego? - wypłakałam - Dlaczego ranisz mnie bardziej mówiąc, że nie chcesz. Wiem na co się porwałam, wiem że będziemy na odległość, ale będę z tobą. Będę wiedzieć, że mogę cię odwiedzić i po prostu przytulić. Nie jesteś na drugim końcu świata, jesteś w końcu blisko mnie. Ale jeśli nie chcesz to się nie martw, umiem przetrwać rozstanie z tobą. Było miło, ale jak widać nie na długo.
- Na prawdę chcesz tu na mnie czekać? Zwłaszcza, że zapewne znowu będę miał tylko tydzień wolnego bo kadra?
- Mówiłam już, nie chce o tym rozmawiać. Postanowiliśmy już coś. - szepnęłam
- Nie, nie postanowiliśmy. Jesteś na mnie zła, dlatego tak mówisz.
- Nie Sebastian, nie jestem zła. A raczej rozczarowana, że dałam ci się nabrać. Niby mówisz "a", a robisz "b". A ja nie chce takiego związku. Byłam już szalona, byłam w dwóch związkach dla jednego, ale myślę, że już czas jest się ustatkować. Ty mi tego nie możesz zagwarantować, bo sam nie chcesz. Więc chyba powinnam poszukać kogoś kto jest na to gotowy. Był... Javi, ale z nim zerwałam bo pojawiłeś się ty na horyzoncie.
- Mówiłaś, że to nie przeze mnie.
- Na prawdę myślisz, że kobieta zrywa z chłopakiem z którym jest od dawna z dnia na dzień? Zwłaszcza po pojawieniu się kogoś, za kim tęskniło się każdego dnia. - szepnęłam wycierając policzki - Więc proszę cię, nie pogarszaj sprawy. Zaraz będzie ranek, a ja zmyję się i będzie po staremu.
- Natalia. - przytulił mnie mocno, głaszcząc po głowie - Na prawdę poświęcasz się tak dla takiego głupka jak ja? Dlaczego? Co ja zrobiłem?
- Jeszcze nie wiesz? - zapłakałam wtulając się w niego mocniej - Zawsze to robię dla kogoś kogo kocham.
- Więc musimy przestać się na siebie droczyć i budować coś poważniejszego na tym co do siebie czujemy. - uśmiechnął się do mnie dając mi całusa - Ja tam, ty tu, ale razem. Lecz będziesz i tak tutaj. - wziął moją dłoń przykładając do swojego serca - I proszę cię nie płacz, dziwnie się wtedy czuję.
- Przepraszam. - westchnęłam wycierając policzki
- Nie masz za co przepraszać. - odsunął moje dłonie i delikatnie sam wycierał - W sumie to cieszę się, że po tej rozmowie w końcu powiedzieliśmy to co czujemy. A teraz powinniśmy wrócić do łóżka. - szepnął podciągając mnie do góry za tyłek - A jutro może pomożesz mi się spakować? I może uda ci się wyrwać choć na jeden dzień i pojechać ze mną i wypakować?
- Postaram się. - objęłam go za szyję i lekko uśmiechnęłam - A jak nie to przyjadę na kilka dni jak się już ogarniesz.

- Będziesz mile widziana każdego dnia, o każdej porze. 

Komentarze

  1. Myślałam, że zdzielę go po głowie po tym, co powiedział! Faceci to jednak nie używają mózgu ^^ Dobrze, że chociaż się ogarnął, przeprosił i wyjaśnił powód swojej głupoty. Blisko czy daleko, ważne że się kochają i są ze sobą szczęśliwi :) Droczą się ze sobą jak małe dzieci, co chyba nigdy się nie zmieni.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

14. Impreza byłych.

4. Jeśli będzie ktoś trzeci to powiemy to sobie?

21. Masz dla mnie prezent?