20. Jak ty życia nie znasz.

Całe trzy tygodnie z dala od problemów. Spotkałam się z wszystkimi, których poznałam tutaj, w Hiszpanii i bawiłam się wyśmienicie, tak samo jak moja mama. Zwiedzałyśmy, rozmawiałyśmy i zwiedzałyśmy. A później bawiłyśmy na Gran Canarie i opalałyśmy się. I miałam spokój, od telefonów i tak samo od paparazzi. Z czego byłam jak najbardziej zadowolona. Wyczyściłam swój umysł i tego mi właśnie było trzeba. Wróciłam z naładowanymi akumulatorami do pracy i nie musiałam tracić weekendów na wyjazdy do Sebastiana. Od tamtej pory się nie odezwałam do niego ani razu, chociaż on odzywał się do mnie, przynajmniej po tym jak zawalił mi całą pocztę głosową i po usunięciu wiadomości odzywał się do mnie już tylko sporadycznie.

***

Zmywałem naczynia po obiedzie, słuchając opowieści mojej koleżanki, z którą byłem na kolacji i przez którą rozszedłem się z Natalią. Tęskniłem za nią i to bardzo, ale w końcu sama zdecydowała. Wyszła i przekreśliła wszystko co nas łączyło. Na dodatek nie miałem co do niej jechać bo balowała w Hiszpanii. Chociaż dzwoniłem do niej, a moje wiadomości w ogóle nie chciały dojść. A z drugiej strony nie mogłem wziąć dnia wolnego. A kłamać na temat jakiejś kontuzji nie chciałem. Jednak w pewnym momencie przerwał nam dzwonek do drzwi. Nie powiem zdziwiłem się i to bardzo, zwłaszcza, że nikogo się nie spodziewałem. Ale Lidia poszła otworzyć i jakie było moje zdziwienie kiedy usłyszałem Laurę. Szybko wytarłem dłonie o ręcznik i wyszedłem się z nią przywitać. Była już w zaawansowanej ciąży i faktycznie wyglądała słodko. Ale jej wzrok mówił jedno, była zła. Lidia chyba też to wyczuła bo się z nami pożegnała i zostałem sam, z ciężarną i to wkurzoną kobietą.

- Powiedź mi, że to nie przez nią się rozeszliście.
- To z nią poszedłem na kolację owszem.
- Nie chcesz mi powiedzieć, że rzuciłeś moją najlepszą przyjaciółkę, dla tak przeciętnej babki?
- Laura. - westchnąłem - To nie ja rzuciłem twoją przyjaciółkę.
- Jasne. Tylko byłeś wściekły na to, że ona pozowała ze swoim byłym, bo tak ją kochasz że jesteś zazdrosny o każdego kolesia który kręci się koło twojej własności, aż tu nagle pojawia się ta druga i dobra okazja aby się zemścić. A dobrze wiemy, że Natalia i zazdrość to nienajlepsze połączenie. - powiedziała siadając na kanapę i podałem jej szklankę wody - Dzięki. Ale ty i ta dziewczyna?
- To tylko moja koleżanka. W sumie możesz mi powiedzieć, co się stało, że do mnie przyjechałaś?
- Natalia. - westchnęła - Biedactwo moje zawsze wpada w złe związki. Myślałam, że z tobą będzie inaczej, i jest. Cierpi i to bardzo.
- Sama tak zdecydowała.
- Powiedziałeś jej, że jest dziwką. Dalej się dziwisz? Zawsze miała cię za takiego, co leci na takie dziewczyny. Ale kiedy cię poznała bardziej, oszalała na twoim punkcie. Byłeś dla niej ideałem, którego kocha i to bardzo, może sama ci nawet o tym nie powiedzieć. Pamiętam jak przez dwa lata się tak czaiła z innym chłopakiem.
- I tak nie odbiera moich telefonów.
- Bo stara się zapomnieć. Choć dobrze wiem, że cierpi i to bardzo. Mówię ci, czasem sama mam ochotę trzepnąć ją w łeb.
- Może tak będzie najlepiej?
- Na prawdę? - zdziwiony na nią spojrzałem - Kochasz ją, ale tak o, zostawisz to? A co jeśli by wpadła? Zostawiłbyś ją tak na lodzie bo mieszka daleko od ciebie? Czy to czasem nie powinniśmy mieć zaufania?
- Powinniśmy, ale kochała go. - rzuciłem zły
- Jak ty życia nie znasz. - zaśmiała się - Sebastian... ona związała się z nim bo brakowało jej ciebie. Na prawdę nie możesz wbić sobie do głowy tego, że powiedziała nie z twojego powodu? Bo jej serduszko bije dla ciebie?
- Mówiła mi to...
- To jak mówi, to tak jest. Musisz jej bardziej ufać, a zobaczysz że jest wierna jak piesek.

***
Jeśli ja jestem niezdecydowana to nie wiem jak określić moją mamę. Już od dwóch godzin starałam się jej nie porzucić, tylko wiernie chodziłam jak piesek koło nogi. Szukała idealnej sukienki na imprezę na którą była zaproszona i się zaczęło. A ta nie dobra, a ta za krótka. A ja oczywiście w sandałach na obcasie prosto po pracy więc nóg nie czułam. Ale mama właśnie była w przymierzalni do której zmierzałam z nową sukienką, którą znalazłam pod stosem innych wieszaków, kiedy ona wybiegła jakby się paliło i tylko kazała mi szybko iść. Nie wiem o co jej chodziło, i dopiero dowiedziałam się w aucie, kiedykazała mi jechać do szpitala. Byłam zestresowana i to bardzo, bo od razu myślałam, że to mój tato źle się poczuł, albo coś i tam wylądował. Ale jak się okazało, to nie był mój tato, ale mama Sebastiana. Potrącił ją samochód i jej mąż zadzwonił do mojej mamy bo sam już nie  mógł wysiedzieć w szpitalu. Wysadziłam mamę przy wejściu i sama poszłam odstawić auto. Weszłam do szpitala i w sumie zastanawiałam się czy Sebastian już wie. Ale kiedy doszłam przed salę operacyjną to widziałam moją mamę z ojcem Sebastiana. Widać było, że jest załamany i nie wie co ze sobą zrobić. Jak się dowiedziałam musieliśmy czekać, więc postanowiłam iść po kawę. Nie chciałam brać z automatu więc musiałam przejść się na inne piętro po kawę z bufetu. Musiałam trochę poczekać i widziałam, że niektórzy się na mnie patrzyli, ale przestałam na to już zwracać uwagę. Poszłam z kawą na górę, a raczej pojechałam windą. Tyle tylko, że widziałam na krzesełku Sebastiana, którego nie widziałam ani nie słyszałam już od dwóch miesięcy i dopiero teraz do mnie doszło jak bardzo za nim tęsknie. Na dodatek widziałam go załamanego, tak siedzącego z schyloną głową na krześle. Podeszłam do mojej mamy i pana Sole, podając im kawę i poszłam w stronę Sebastiana. Usiadłam obok niego i na prawdę serce mi sie krajało jak go widziałam. Położyłam swoją dłoń na jego i od razu podniósł wzrok, gdzie widziałam zagubienie i pojedyńcze łzy. Nim się obejrzałam to już wtulił się we mnie i czułam, że zaczął płakać więc sama go przytuliłam i po prostu czekałam. Po raz pierwszy widziałam go w takim stanie, więc nie pozostało mi nic innego jak go jakoś pocieszyć, chociaż nie wiedziałam jak.

- Nie mogę jej stracić. - szepnął
- Nie stracisz. Musisz być dobrej myśli.
- Nie potrafię. - pociągnął nosem
- Rozumiem, ale musisz. Pamiętaj, że nadzieja zawsze umiera ostatnia. A twoja mama w końcu musi wiedzieć wszystko o wnukach.
- Wnuki... może się ich nie doczekać. Nie w takim tempie jak ja buduje związki.
- Wszystko będzie dobrze.

***

- Kto by pomyślał, że ta dwójka będzie razem.
- No nikt z nas. - zaśmiała się pani Leonor
- Zresztą twoja córka dobrze wypływa na mojego syna. Jest inteligentna i urocza. A on gotuje jej śniadania, czego nigdy nie widziałem. Nawet nie zapraszał dziewczyn do siebie, a tutaj twoja córka zostaje na noc.
- No cóż. Natalia ma coś w sobie, co Sebastian zauważył dopiero po latach.
- No tak. Ma w niej duże oparcie, zwłaszcza w tym momencie. - rzucił wpatrując się w wtulonego syna w dziewczynę
- Z Elsą będzie wszystko dobrze. To silna kobieta.
- Najgorsze jest czekanie.

***

Sebastian odsunął się ode mnie i szybko wycierał oczy, na co podałam mu już letnią kawę. Tyle tylko, że z sali wyszedł lekarz i wszyscy stanęli ze swoich miejsc. Na szczęście operacja przebiegła dobrze, chociaż trzeba czekać i oby nic się nie wydarzyło przez tą dobę. Tyle tylko, że Sebastian tak się ucieszył, że mnie pocałował. Po dwóch miesiącach czułam jego usta na swoich, a na dodatek odwzajemniłam. Sebastian odsunął się ode mnie, więc sama spuściłam wzrok. I dobrze, że poszli do sali gdzie leżała jego mama więc korzystając z okazji sama się oddaliłam i weszłam do kaplicy. W końcu to nie moja rodzina, a Sebastian mi namieszał i to bardzo. Po pierwsze zrobił coś takiego po raz pierwszy w miejscu publicznym, a po drugie po zerwaniu znowu zaczyna od początku. Usiadłam w ostaniej ławce i starałam się uspokoić. Tyle tylko, że było tu o dziwo chłodno, a nie miałam nawet sweterka, ale poczułam coś na ramionach i usiadł obok mnie Sebastian.

- Myślisz, że jest szansa?
- Nie wiem. Robię się za stara na związki bez przyszłości.
- Rozumiem... choć tęsknie za tobą.
- Ja też, ale nie mogę być z kimś kto mówi mi takie rzeczy bo jest zazdrosny. Sebastian obraziłeś mnie, a ja na prawdę chciałam spędzić miły tydzień z moim chłopakiem. Ale nie mogę być z kimś kto myśli, że kiedy go nie ma przy mnie to sypiam z innymi.
- Przesadziłem z tym wiem. I jest mi głupio i to bardzo. Obraziłem kogoś za kim teraz tęsknię. Kto każdego dnia sprawiał, że miałem siły wstać i grać.
- Kiedyś wszystko się kończy. - szepnęłam
- Owszem, kiedyś wszystko się kończy. Ale ja nie przestałem cię kochać i dobrze wiem, że ty też. - powiedział odwracając się do mnie przodem - Proszę cię, daj mi szansę. Ostatnią, jeśli nawalę to bez niczego masz prawo do tego, aby ode mnie odejść.
- Sebastian proszę... nie podejmuj takich decyzji pod wpływem chwili. Zresztą powinieneś być teraz przy mamie.
- Owszem, ale nie chcę tracić również i ciebie. I to nie chwila, dzwoniłem do ciebie, ale zawsze łapała mnie poczta. Chciałem to naprawić, przeprosić. Chciałem i chcę cię odzyskać. Chcę widywać ciebie co drugi weekend, spędzać leniwie czas na kanapie kłócąc się o film jaki obejrzymy, chcę rzucać się popcornem w trakcie a także móc zadzwonić, napisać w środku dnia i wiedzieć, że ktoś kogo kocham jest cały czas ze mną. Ale nie mogę tego zrobić bez ciebie. Może wcześniej nie mówiłem ci tego jak bardzo cię kocham, ale jeśli postaramy się to myślę, że nasz związek może być jeszcze poważniejszy niż myślimy.
- Na odległość?
- Nie przeszkadzało nam to skarbie. Obiecuje ci, że teraz będę miał więcej zaufania do ciebie.
- Boję się... Już trzeci raz byśmy próbowali, jak mamy budować związek oparty na czymś mocniejszym, jeśli nie potrafimy utrzymać go chociaż przez krótki okres czasu. - szepnęłam spuszczając głowę w dół z łzami w oczach
- Wiem, że sie boisz. - powiedział od razu mnie przytulając, więc oparłam głowę o jego ramię - Nawet ci się nie dziwię. Jesteś uczuciowa, krucha i w dodatku inteligentna. To mi się w tobie podoba, chociaż żałuję, że nie mogę cię do niczego zmusić. - zakończył dając mi buziaka w skroń
- Powinieneś być teraz przy mamie.
- Wiem, ale pewnie dałaby mi po uszach, gdyby się dowiedziała, że pozwoliłem odejść jej wymarzonej synowej. Mój tato cię lubi, to już jest ogromny plus.
- Znają mnie od dziecka, to nie dziwne. - westchnęłam
- Ja też cię znam, ale dopiero od niedawna widzę jaka jesteś na prawdę. W sumie żałuję, że nie zbliżyłem się do ciebie o wiele szybciej. Kto wie, może teraz byśmy byli już po ślubie, z gromadką dzieci. Dalej możemy to mieć, ale jeśli dasz mi, nam kolejną szansę. Obiecuję, że będę mniej zazdrosny o facetów, którzy kręcą się koło ciebie. Nie będzie łatwo, ale się postaram.
- Dlaczego nie będzie łatwo? - spojrzałam zdziwiona na niego
- Bo wiem co się ze mną dzieję kiedy cię tracę. I nie chce tego już nigdy więcej przeżywać. - powiedział złączając moje palce z jego - Chciałbym i to bardzo abyśmy byli razem, zresztą pewnie po tym moim pocałunku na poczekalni gdzie było kilka osób zrobi się szum.
- Po raz pierwszy zrobiliśmy coś takiego publicznie.
- Bo w końcu mieliśmy się nie ukrywać. Chociaż i tak nam się udało długo być zdala od wścibskich osób.
- Wiem. - westchnęłam i zobaczyłam, że Sebastian ma jeszcze trochę wilgotne oczy, więc delikatnie wytarłam mu policzek
- Byłem brudny?
- Nie, starłam ostatnią łzę.
- Przepraszam, pewnie się wygłupiłem tylko. Pokazałem mięczaka.
- Nie... - złapałam go za dłoń i starałam się dokładnie dobrać słowa - Jesteś po prostu chłopakiem, który jest silny, ale w takich chwilach nie boi się pokazać uczuć. To normalne, że w momencie kiedy ktoś nam bliski i to bardzo jest w takiej sytuacji. Dowiedziałam się o tobie coś więcej, i miło to połechtało moją dumę, że oddałam serce właśnie takiej osobie, choć z drugiej strony potrafi nieźle zranić.
- Wiem, jestem debil. - jęknął - Wynagrodzę ci to, na prawdę.
- Nie chcę... Chcę normalny związek, bez przesadnego starania się, aby było cacy że aż świeci. Chcę się kłócić o film, chcę się spierać o miejsce na kanapie. Chcę cię w tym związku z krwi i kości. To co nas podzieliło, powinno wzmocnić, a wszystko się naprawi samo z naszą małą pomocą. Tyle tylko, że jak nam nie wyjdzie to będzie ostateczny koniec. Zostaniemy przyjaciółmi, ale każde z nas pójdzie w swoją stronę.
- I będziesz mieć idealny ale zwyczajny związek, bez przesadnej zazdrości. - uśmiechnął się do mnie
- A teraz uciekaj do mamy. Ona potrzebuje cię bardziej. Zresztą ja sama muszę jechac do domu i przygotować się do programu, a jutro wpadnę do ciebie i przywiozę ci kilka rzeczy bo coś jeszcze mam w szafie, a znając życie obydwoje będziecie z twoim tatą tutaj nocować.
- No tak, nawet nie mam szczoteczki do zębów.
- Domyślam się, dlatego o wszystko zadbam. Ale jak coś to pisz, nie ważne która godzina.
- Obiecuje. - dał mi całusa i wstał z ławki - Natalia...
- Tak? - spojrzałam na niego
- Dziękuje... za wszystkie szansę i za to, że jesteś tutaj ze mną. To dla mnie wiele znaczy.
- Twój tato zadzwonił, więc przyjechałyśmy z mamą. Dla bliskich i przyjaciół robi się takie rzeczy.

- Więc dziękuje i w jego imieniu. - uśmiechnął się co odwzajemniłam i zostałam sama 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

14. Impreza byłych.

4. Jeśli będzie ktoś trzeci to powiemy to sobie?

21. Masz dla mnie prezent?