21. Masz dla mnie prezent?

Siedziałam w domu odpisując na e-maile znajomych z Hiszpanii i nie powiem, ale trochę się nudziłam. Wolny weekend a ja siedziałam w mieszkaniu z dwoma kotami koło siebie. Tyle tylko, że one spały. W sumie to był bardzo dobry pomysł, więc tylko przesunęłam Cukierka i sama położyłam się, przykrywając od razu kocem. Cukierek choć zły za to, że go przesunęłam ale zaraz sam wbił się pod koc. I tego było mi trzeba, po prostu dnia gdzie nic nie robiłam, tylko odpoczywałam. Obudziłam się dopiero wieczorem i nie powiem, ale byłam lekko zdziwiona, że spałam tak długo. Od razu wzięłam do ręki zegarek, aby sprawdzić która godzina i miałam kilka sms'ów, i połączeń nieodebranych i byłam w szoku, że tego nie słyszałam. Zabrałam się za czytanie, ale i tak przekręciłam do Sebastiana.

- No nareszcie, dlaczego panna nie odbiera?
- Mam się wyłączyć? - ziewnęłam
- Nie, nie. Martwiłem się. Bo pisałem, dzwoniłem a ty nie odbierałaś, a teraz jesteś zmęczona.
- Raczej dopiero wstałam. - westchnęłam głaszcząc Puszka - Moje dwa szkraby są dzisiaj niezłymi śpiochami, więc i ja się położyłam spać. Dlatego nie odbierałam.
- Oj rozumiem. Zresztą chciałem podziękować i tak za to, że odwiedziłaś moją mamę. Mówiła mi, że nawet jej opowiedziałaś nowe plotki, i coś innego niż twoja mama.
- Starałam się. Zresztą odwiedziłam twoją mamę i przy okazji moich rodziców.
- No tak masz bliżej niż ja.
- Ale nie masz się o co martwić. Rehabilitacja twojej mamy przebiega pomyślnie i na prawdę już nie widać oznak wypadku. Jeszcze trzy dni i ściągną jej szwy, a do tego na twarzy już nie ma siniaków.
- No tak. - westchnął, a ja od razu zauważyłam, że się denerwuje - Tylko nie chce, aby sama szła na ściągnięcie szwów.
- Przecież twój tato na pewno ją zawiezie.
- Właśnie nie. Wypadł mu wyjazd.
- W takim razie poproszę moich rodziców, bo sama nie mogę. Akurat w poniedziałek pracuję, i już mam umówione spotkania, których nie mogę odwołać.
- Na prawdę byś poprosiła rodziców?
- Jasne. Zresztą im łatwiej, a tato pewnie i tak siedzi w domu więc może zawieźć twoją mamę do szpitala. - zaśmiałam się - Jutro z nim porozmawiam.
- Byłbym bardzo wdzięczny. I nie wiem jak ci się odwdzięczyć.
- Oj na pewno coś znajdę. - i odłożyłam na chwilę telefon na blat włączając głośnomówiący
- Mam już się bać? - zaśmiał się a ja tylko wsypałam do misek jedzenie - Karmisz koty?
- Ano, już mnie wyganiały z kanapy. Zresztą sama bym coś przegryzła, ale nie wiem na co na mam ochotę.
- Ja bym zjadł twoje musli. - zamruczał na co się uśmiechnęłam, ale od razu zobaczyłam, że nie mam produktów
- Aj, muszę raczej odwiedzić sklep. Mam auto, ale na prawdę nie potrafię znaleźć nawet wolnej chwili aby pojechać do supermarketu i kupić coś do jedzenia. Mam na prawdę tylko makaron, nawet moje mruczki mają mało jedzenia.
- Brak faceta, jak nic.
- Oj tak. - zamruczałam a on od razu mnie zganił - No co? Mówię prawdę.
- Za tydzień przyjedziesz?
- Postaram się. Nie wiem co mi dowalą, więc wiesz. Ale dam ci znać szybciej.
- Dobrze, ale jedź do tego sklepu, bo inaczej będziesz głodna chodzić. Zresztą ostatnio czytałem jakiś artykuł o tobie, krytykowali cię. Za to, że tak schudłaś.
- Wiem, wiem. - westchnęłam - Już dwa razy słyszałam, że jestem anorektyczką. A od razu mówię, że to nie prawda. Miałam kilka stresów i to dlatego.
- Na pewno?
- Tak. Mogę ci nawet pokazać badania jak mi nie wierzysz.
- Nie trzeba, a właśnie! Widziałem te zdjęcia z kampanii, ostatnio rzuciło mi się w oczy w necie. I muszę powiedzieć, że wydajesz się na nich ładniejsza.
- No wiesz co!
- Żartuję. - zaśmiał się - Wyglądasz na nich ślicznie.
- Teraz lepiej, ale jest do tego też filmik. Tylko musisz pewnie iść do sklepu, który nawiasem mówiąc masz w swoim mieście.
- A mają coś tam dla mężczyzn?
- Niestety, to tylko sklep dla kobiet. Możesz kupić coś mamie.
- Albo mojej pięknej dziewczynie, która mogłaby założyć sukienkę na kolację.
- Kolację? Jaką? - zdziwiona złapałam za telefon i torebkę
- Tak pomyślałem sobie, że jak przyjedziesz do mnie. To pójdziemy sobie do miłej restauracji i zjemy coś pysznego w miłej atmosferze.
- Kuszące. Ale muszę cię niestety zasmucić. Nie znasz mojego rozmiaru.
- Myślisz, że nie znam. A teraz jedź ostrożnie.
- Jak zawsze. - zauważyłam z uśmiechem - Ale powodzenia w meczu.
- A dziękuje. Więc napisz mi kiedy mnie odwiedzisz.
- Kiedyś to na pewno. - zaśmiałam  się - Buźka.

Wyłączyłam się i pojechałam do tego supermarketu. Trochę zakupów miałam więc zeszło mi i to bardzo. Wróciłam do domu i nie powiem, ale byłam zmęczona i to bardzo. Pomimo tego, że spałam w dzień. Rozpakowałam zakupy i sprawdziłam w necie swoje zdjęcia. Byłam ciekawa co takiego by wybrał Sebastian dla mnie. Bo miałam sesję w różnych sukienkach. Ale na drugi dzień zadzwoniłam do rodziców i bez niczego zgodzili się zawieźć mamę Sebastiana do lekarza więc byłam zadowolona i napisałam do niego wiadomość. Również ciężko pracowałam, aby móc pojechać do niego na weekend, ale niestety nie udało mi się. Zresztą moja szefowa coś ostatnio szalała i nie wiedzieliśmy o co chodzi. Miała humorki więc już robiliśmy zakłady, co jej może być. Dopiero w następnym tygodniu miałam mniej luzu, więc zadowolona spakowałam swoją podręczną torbę i pojechałam autem do mojego chłopaka. Tym razem jechało mi się o wiele lepiej i zadowolona weszłam na górę z tobą. Otworzyłam drzwi swoim kluczem, którego mu nie oddałam, kiedy zerwaliśmy ze sobą. Myślałam, ze będzie spać, ale jak się okazało oglądał jakiś film.

- Dobry wieczór. - zaśmiałam się a on biedny podskoczył - Przestraszyłam?
- Tak. - westchnął - Musisz wchodzić głośniej. Nie wiem jakieś szpilki.
- Ale ty masz wymagania. - zaśmiałam się i usiadłam obok niego na co od razu dostałam całusa którego odwzajemniłam - Ale nie oglądasz?
- Oj nie, teraz mam inny obiekt zainteresowania.
- Obiekt?
- Osobę. - przytulił mnie do siebie więc oparłam się o jego ramię - Przyjechałaś autem?
- Yhym, już mi lepiej szło.
- Zuch dziewczynka. - dał mi całusa w czoło - Ale przyjechałaś tylko na weekend?
- Yhym. Jakoś mi się udało. Teraz w ogóle jest ciężko. Zwłaszcza, po tej mojej kampanii reklamowej. Kilka propozycji mam, ale co chwilę jakieś odrzucam. Na prawdę jest chyba jakiś kryzys i chcą, abym reklamowała nawet im pastę do zębów.
- Ładne masz ząbki. - zaśmiał się, a ja go uderzyłam jedynie - Ale idziemy spać?
- Z miłą chęcią, padam na twarz.
- Oj to idziemy. Zresztą mecz mam dopiero w niedzielę wieczorem, a jutro tylko jeden trening.
- Czyli pewnie ty pójdziesz na trening, a ja dalej będę spać. - westchnęłam idąc do przedpokoju po torbę

Ale jednak wyciągnęłam swoją piżamkę i kosmetyczkę. Poszłam do łazienki umyć zęby, i tak samo zrobił Sebastian, więc go rozśmieszałam, a ten biedak opluł się pastą do zębów. Jednak położyliśmy się do łóżka i tylko westchnęłam, bo tego było mi trzeba. Nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam, ale kiedy wstałam byłam sama w mieszkaniu. Ale przynajmniej miałam wolną łazienkę więc się wykąpałam i ubrałam w świeże ciuchy. O dziwo czekało na mnie śniadanie, mleko i wszystkie rzeczy do musli. Nawet zaparzona kawka, na co się uśmiechnęłam i zjadłam zadowolona, kiedy zmywałam naczynia do mieszkania przyszedł Sebastian, który od razu zawołał, że już jest. I przyszedł do kuchni z małym bukiecikiem kwiatów.

- A to za co?
- Za nic. Pomyślałem, że zrobię dla ciebie coś miłego. - zaśmiał się
- Miłego powiadasz. Mówiłeś mi, że będzie normalny związek, a tutaj widzę coś świrujesz.
- Owszem i jest. Ale co robimy? Mamy czas do jutra, więc jakieś propozycję?
- Mi tam obojętnie. Możemy iść na spacer, obiad na mieście i posiedzieć w domu. Nie jestem wymagająca.
- Właśnie widzę. - zaśmiał się - Pójdziemy do fajnej knajpki, a później obejrzymy jakiś film co ty na to? Tylko musimy kupić jakiś popcorn bo nie mam.
- Więc pójdziemy do sklepu, nie ma problemu. - objęłam go w pasie z uśmiechem - Nie chcę szaleć, chociaż powinnam bo jestem jeszcze młoda.
- Eee tam. Sam nie mam ochoty chodzić na imprezy, gdzie szaleją młode dziewczynki. Wolę posiedzieć z tobą.
- Prawidłowa odpowiedź. - zaśmiałam się
- Ale byłem w sklepie i widziałem filmik. Jesteś na nim bardzo urocza. - zamruczał dając mi buziaka w ucho - Na dodatek kupiłem ci coś.
- Masz dla mnie prezent?
- Yhym. Znajdziesz go w sypialni.
- No to na co czekasz? - zauważyłam od razu tam idąc, a on jedynie ze śmiechem podał mi torebkę w której znajdowało się pudełko więc nie wiedziałam o co chodzi, ale kiedy je otworzyłam to zobaczyłam bieliznę
- No co? Musiała pasować do tej sukienki. - wyciągnął z szafy wieszak a mnie aż zatkało
- Jej... dziękuje. - podeszłam do sukienki i ją dotknęłam - Na prawdę nie musiałeś.
- Ale chciałem. Zresztą nigdy nie robiłem ci prezentów, a w tej sukience wyglądasz najlepiej.
- Dziękuje, ale skąd pewność że będzie pasować?
- Nie martw się, sukienka jest tego samego rozmiaru co modelka ma w reklamie. A bielizna będzie pasować.
- Ale skąd?
- Powiedźmy, że mam dobrą miarkę w dłoniach. - puścił mi oczko a ja od razu go uderzyłam w ramię - No co? Nie moja wina, że miałem dobre rozeznanie.
- I chyba za bardzo i ci to na mózg się rzuciło.
- Raczej bym powiedział, że za mało. - przyciągnął mnie do siebie mocno obejmując mnie w pasie - Dół będzie pasować idealnie. - dłońmi zjechał na dół na co się lekko oburzyłam - A przód, może przymierzysz? Dawno nie mierzyłem.
- Ja ci pomierzę. - rzuciłam ze śmiechem
- No co? U mnie wszystko stałe. - rzucił przegryzając moją dolną wargę na co wybuchnęłam śmiechem - Więc? - podniósł mnie do góry więc objęłam go nogami - Przymierzysz?
- Sukienkę też?
- Nie, sukienka będzie pasować. Bardziej o bieliznę się martwię.
- Może sam przymierzysz?
- Jeśli mogę to z przyjemnością ci pomogę.

Sebastian tylko położył się ze mną na łóżko i powoli odpinał mi spodnie, tak samo jak bluzkę. Komplet pasował idealnie, i po wszystkim zadowolona leżałam z głową na jego brzuchu i mruczałam pod wpływem jego delikatnego głaskania moich włosów. Bo to uwielbiałam od dziecka.

- Idziemy jeść? Czy coś zamawiamy?
- Zamówimy? - zaśmiałam się - Nie mam ochoty się ubierać.
- Chcesz spędzić cały dzień w łóżku? - podniósł jedną brew do góry
- Nie, ale owinięta tylko w koc, wtulona w ciebie na przykład na kanapie to mogę. Mieliśmy w końcu obejrzeć jakiś film.
- Masz rację. Więc co zamawiamy?
- Hmm ja wszystko zjem, więc zdecyduj. Może być zdrowe, może być i niezdrowe.
- Zamówimy obiad i może pizze? Obiad, aby zjeść teraz a pizzę na kolację?
- Jestem za. - uśmiechnęłam się - A wyjdziemy na obiad jutro. I wrócę sobie do domu, a ty na mecz.
- Szkoda, że nie możesz na niego przyjść.
- Niestety, muszę w poniedziałek być w pracy. Teraz szefowa ma jakiś kryzys chyba, bo humorki się nie kończą. Faceci obstawiają ciążę.
- Może jest? W sumie teraz wszystkie dziewczyny zachodzą w ciążę.
- Wszystkie? Znam tylko Laurę z brzuszkiem. - zauważyłam
- No tak, ale u mnie w drużynie dwóch i mój kuzyn.
- Jeśli są na to gotowi to fajnie.
- A ty? Co byś zrobiła, gdybyśmy teraz wpadli. A ty nie byłabyś gotowa?
- Hmm... - spojrzałam w sufit zastanawiając się nad tym - Wychowałabym to dziecko, chociaż nie zaprzeczę, że byłoby mi bardzo trudno. No wiesz, teraz jestem w takim momencie kariery, że nie uśmiechałoby mi się zmieniać pieluchy, a do tego ty jesteś daleko. Nie jesteś może na drugim końcu kraju, ale jednak nie byłbyś ze mną na co dzień. A w ciąży jest trudniej podróżować, sama widzę to u Laury.
- A myślałaś kiedyś o tym? O nas i dzieciach?
- Nie? - niewinnie spojrzałam na niego - A ty?
- Też nie, ale tak właśnie teraz mi wpadło. Co by było, gdyby.
- Dlatego trzeba robić tak, aby nie było pytań w tym stylu.
- No dobrze, ale co zamawiamy?
- Coś dobrego. - zaśmiałam się pozwalając mu wziąć laptop i poszukać jakiejś knajpki - Ale masz problem. Albo raczej i nie.
- Jaki? - zdziwiony na mnie spojrzał
- Zamówisz coś dobrego, i kochanie otworzysz drzwi owinięty tylko w prześcieradło. - uśmiechnęłam się szeroko zagryzając dolną wargę
- Tak chcesz się bawić? - zaśmiał się - Nie mam czego się wstydzić.
- To dobrze. Bo ja będę czekać na kanapie tylko z poduszką. - uśmiechnęłam się do niego szeroko a ten na samą wieść się poruszył niespokojnie

Ale kiedy zamówił, to od razu przygniótł mnie swoim ciałem więc tylko się śmiałam serdecznie. Leżałam wykończona, a on poszedł otworzyć drzwi więc tylko czekałam aż pożegna się z dostawcą i przeszłam do salonu, tak jak obiecałam. Nie powiem jedzenie było bardzo smaczne. I dlatego leżałam zadowolona na kanapie czekając, aż Sebastian sam zje swój talerz.

- No, to ja najedzony. - zauważył masując mi stopy
- To dobrze. Ponoć jak chłop najedzony to chłop dobry. - zaśmiałam się, przypominając sobie słowa mojej babci
- Aż tak najedzony nie jestem. - zamruczał kładąc się za mną i mocno przytulając do mnie - Tęskniłem za tobą i to bardzo. Nie mogę zrozumieć, jak to się stało że przez jedną głupią kłótnię się rozstaliśmy.
- Ciii. - przyłożyłam palec do jego ust - Nie chce do tego wracać.
- Rozumiem. - dał mi buziaka w czoło - Chociaż mam propozycję. - zdziwiona na niego spojrzałam bo nie wiedziałam o co chodzi - Każdego dnia, będziemy zadawać jakieś pytanie dotyczące przeszłości.
- Ale dlaczego?
- Mało o tobie wiem. - szepnął - A chciałbym wiedzieć więcej.
- Mało? Ja wiem o tobie dużo. Zresztą się nie dało, nasze mamy wiecznie mi mówiły o tobie.
- U mnie w ogóle. Mówiłem mamie, że nie chcę słyszeć nic na twój temat. Ale jak już coś słyszałam to uciekłem. Byłaś takim bardziej tematem tabu.
- No wiesz co! - oburzyłam się - Aż takim byłam dla ciebie pasztetem i kujonem?
- Kujonem owszem, a co do wyglądu. Nie przyglądałem ci się aż tak, zresztą nie miałem na co patrzeć. Ubierałaś się jak reszta dziewczyn, nic szczególnego. Ale w sumie, muszę się przyznać. Byłem zazdrosny, że moja mama bardziej zachwalała ciebie, że uczysz się zdecydowanie lepiej ode mnie. Myślę, że chciała tego samego dla mnie.
- Nie jesteś aż takim głupkiem.
- Dziękuje, - zaśmiał się - Starałem się dobrze uczyć, ale bez takich ocen jak ty.
- Każdy ma inne cele. - zauważyłam - Ty wiedziałeś, że chcesz być sportowcem, więc poszedłeś w tym kierunku. Ja wiedziałam, że chcę iść na studia. Kiedy nauczycielka poinformowała mnie o tym stypendium to już wiedziałam, że chcę pojechać.
- No i pojechałaś do Madrytu. Wiedziałaś, że zostaniesz tam na tak długo?
- Tak. - powiedziałam z uśmiechem - Jak już się pakowałam. To wiedziałam, że muszę zrobić tak, aby zostać tam na dłużej. Stąd też poszłam na studia. I nie żałuję, to były dla mnie najlepsze lata.
- Więc przyznaj się, ilu miałaś tam chłopaków?
- Mówiłam ci coś. - zaśmiałam się - Nie będę rozmawiać z tobą na te tematy.
- Dlaczego? Chcesz mieć przede mną tajemnice?
- Dokładnie. Ja nie chce wiedzieć ile to dziewczyn miałeś i co z nimi robiłeś.
- Nie miałem aż tylu. I nie robiłem z nimi nie wiadomo co. Więc nie masz się o co martwić, owszem w szkole byłem bardziej ciekawy, ale mi to przeszło. Za to ty, byłaś już w luźnym związku i nie tylko ze mną.
- Owszem. - westchnęłam - Głupie pomysły, które musiałam wcielić w życie. Laura ma rację, takie związki nigdy nie wypalają. Któraś ze stron chce więcej.
- Tak było wtedy?
- Yhym... - spuściłam wzrok
- Ty czy on? - a ja już chciałam coś powiedzieć - Proszę, w naszym przypadku wiadomo. Obydwoje coś poczuliśmy.
- On... ja nie byłam gotowa. Podobało mi się tak jak było. A w naszym... no cóż, sam chciałeś spędzić rocznicę. To zazwyczaj kobiety o tym pamiętają.
- Bo tak jest, ale chciałem spędzić ten czas z tobą. Sam nie wiem dlaczego.
- I się wtedy popsuło. Szczerze to się bałam, i to bardzo. Miałam jakiś taki lęk, że nasza przeszłość za dużo nas dzieli. Chociaż było nam ze sobą dobrze.
- Oj jest. - zamruczał - I nie musisz się martwić o naszą przeszłość. W sumie to jest nawet pomocne, mogę odkrywać coś nowego. I nikt na nas nie stawał.
- Ponoć można mnie poznać już na pierwszej randce.
- Oj nie. - zaśmiał się - Jesteś tajemnicza. No chyba, że to tylko dla mnie.
- Nie możesz mnie odkrywać za jednym razem. Tak jest lepiej. - powiedziałam z szerokim uśmiechem wtulając się w niego bardziej
- No tak, mamy w końcu na to całe życie. Chociaż jest jedno co na pewno wieczność czekać nie może. - zamruczał całując mnie po szyi - Musimy w końcu spalić kalorie po obiedzie.

- Oj musimy, musimy. 

&&&


Prezent od Sebastiana. 

Komentarze

  1. Się dobrali, nie ma co :) Obydwoje mają trudne charakterki przez co co jakiś czas wybuchają pomiędzy nimi sprzeczki. Doliwy do ognia dolewa odległość i zazdrość o każdego osobnika płci przeciwniej w ich otoczeniu. I pomiędzy tym wszystkim się uczucie, które ich przy sobie mocno trzyma :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

14. Impreza byłych.

4. Jeśli będzie ktoś trzeci to powiemy to sobie?