22. Czasem chciałabym cię mieć codziennie przy sobie.

Do wigilii zostały tylko trzy dni, prezenty miałam już spakowane i tak samo miałam wolne. Chociaż miałam kolację z Laurą i Jesusem. Ale wraz z mamą doszłyśmy do wniosku, że lepiej zaprosić rodzinę Sebastiana do siebie. Zwłaszcza, że jego mama dalej ma rehabilitację i nie jest jeszcze w 100% sprawna, mój chłopak ma przyjechać dopiero w wigilię, a jego tato nie jest jakimś tam specem od kuchni. Dlatego zajechałam do domu, ale o dziwo nikogo nie było więc poszłam do sąsiadów. Drzwi otworzyła mi mama Sebastiana więc się do niej uśmiechnęłam.

- Jak miło. Już ta nuda mnie dobija... - westchnęła - Herbatki?
- Z przyjemnością. - uśmiechnęłam się do niej wchodząc do środka - Ale za trzy dni przyjedzie Sebastian to nie będzie się pani już nudzić.
- Za trzy dni? Dziwne, wczoraj mówił mi, że jutro już będzie.
- Oh mi mówił co innego. - zauważyłam zdziwiona
- Czyżbym zepsuła mu niespodziankę? Proszę cię nie mów mu nic. - poprosiła
- Dobrze nic nie powiem. Ale w takim razie jak Sebastian przyjeżdża jutro, to pewnie będzie gotować na wigilię. A wraz z mamą chciałyśmy zaprosić was wszystkich do siebie na kolację.
- Kochane, ale nie musicie na prawdę. Przecież mogę ugotować siedząc.
- I tak mama lubi gotować i nie będzie problemu jeśli zrobimy coś więcej. My z tatą wszystko zjemy.
- No dobrze, skorzystamy z okazji. - zauważyła z uśmiechem - Nie mogę odmówić mojej najlepszej przyjaciółce i przyszłej synowej, jak mój syn się ogarnie i przestanie robić kolosalne błędy, które doprowadzają do waszych zerwań.
- Skąd?
- Myślisz, że nie wiem? Ale nic nie mówiłam. Wolałam się nie mieszać bo w końcu to wasze życie.
- No tak. - westchnęłam - Czasem nie jest łatwo z pani synem. Zwłaszcza kiedy jest zazdrosny. Udaje, że już mu to minęło, ale widzę ten wzrok kiedy śmieje się z jakimś nieznanym chłopakiem. Ostatnio tak było w restauracji.
- Nie dziw mu się. - zaśmiała się - Jego ojciec też jest zazdrosny, do tej pory. Ale musisz też go zrozumieć, mieszka z dala od ciebie. A ty jesteś ślicznotką, na dodatek co chwilę pojawiasz się gdzieś w dziale plotek. Człowiek na odległość jest podwójnie zazdrosny.
- Ja to wiem i rozumiem. Ale czasem mnie to po prostu denerwuję, a jestem z tych co jak się nie podoba to mówi. I tak o to się zaczynamy boczyć, kłócić i cokolwiek się da.
- Obydwoje jesteście różni, ale nawet nie wiecie ile macie podobnych cech. Macie gorące temperamenty. Jedno nie ustąpi drugiemu. U mnie to mój mąż jest zazdrosny, ale milczy. W waszym przypadku, Sebastian poszedł we mnie. Ja się też zawsze kłócę.
- Musimy dojść do porozumienia, ale wie pani jak to jest. Widujemy się co dwa tygodnie, niby to często, ale jednak brakuje mi go.
- Dobrze cię rozumiem, i wiem że mu też nie jest łatwo. Rozmawiamy ze sobą dość często i po jego słowach widzę jak mu ciężko. Nigdy nie widziałam go w takim stanie, nie tęsknił za dziewczynami, więc nie musisz się martwić. Z jego strony to na prawdę coś poważniejszego.
- Wiem o tym. - westchnęłam a ona mi się przyjrzała dokładniej - Kocham go, na prawdę. Ale czasem zastanawiam się nad tym. Nad naszą przyszłością. Sebastian jest sportowcem, jutro może grać w innym mieście, kraju. A ja nie mogę z nim wyjechać. Podróże co dwa tygodnie mi nie przeszkadzają, ale co będzie właśnie wtedy.
- Skarbie nie wiesz czy wyjedzie. A w miłości trzeba ryzykować, i w dodatku wiem, że jak będzie oferta to z tobą porozmawia.
- Myśli pani?
- Oczywiście, a jak nie to mu coś zrobię. Jesteście młodzi, dopiero docieracie się. Ale najważniejsze, że się kochacie.
- Na razie nam to wystarcza, ale...
- Co będzie jeśli on zrobi ten kolejny krok, prawda? To o to się martwisz. - złapała mnie za dłoń a ja jedynie westchnęłam - Martwisz się na zapas. Nie wiesz czy Sebastian oświadczy ci się jutro czy za rok. Ale warto? Żyć w takim stresie i go okłamywać?
- Nie chce tego, ale jak mu powiem, że się boję to pewnie znowu wybuchnie jedna wielka awantura.
- Uwierz w niego trochę bardziej, i nie unoś się. Porozmawiacie na spokojnie, może być trochę krzyków, ale jeśli się obydwoje uspokoicie to dojdziecie do porozumienia.
- Nie chce go po prostu stracić.
- I dlatego musicie ze sobą porozmawiać. Ponoć w wigilię wszystko, wszystkim się wybacza. Tylko nie krzycz na niego.

***
Nadeszła Wigilia i jak się okazało Sebastian przyjechał owszem wcześniej, ale dalej mi mówił kłamstwo. Na dodatek nie przyjechał do mnie, a się dowiedziałam, że spotkał z kumplami. Nie wiedziałam dlaczego nie chciał mi tego powiedzieć, ale zapewne się dowiem na kolacji bo miał przyjść. Ubrana w sukienkę czekałam na nich, malując sobie oczy kiedy zobaczyłam mojego chłopaka opartego o futrynę.

- Wiem, że mama ci się wygadała i jesteś na mnie zła.
- Nie mogłeś mi po prostu powiedzieć, że jesteś umówiony z kumplami?
- Mogłem. Ale nie chciałem wybierać między tobą a nimi.
- Przecież nie musiałeś. Wystarczyło powiedzieć, przecież nie trzymam cię pod pantoflem.
- Przepraszam. - westchnął i przytulił się do moich pleców - I witam, ślicznie wyglądasz.
- Nie uda ci się. Po prostu jest mi przykro, że zataiłeś przede mną taką drobnostkę, tylko dlatego, że bałeś się wybierać?
- Rozumiem twoją złość.
- Po prostu następnym razem powiedź mi prosto z mostu. Słuchaj skarbie, umówiłem się z chłopakami, a spotkamy się dzień później.
- Punkt dla ciebie. I dobrze, następnym razem ci powiem prawdę.
- Dziękuje.
- Teraz między nami gra?
- Tak. - przytuliłam się do niego i dostałam całusa - Mamy jeszcze czas do kolacji?
- Mamy. - zauważył spoglądając na zegarek - Ale o co chodzi?
- Chyba musimy porozmawiać. - westchnęłam i usiadłam z nim na łóżku - Od razu mówię, że nie jest to łatwe, ale na prawdę cię kocham, i to bardzo.
- Czuję się, jakbyś chciała ze mną zerwać. Albo jesteś w ciąży?
- Ani jedno, ani drugie. - złapałam go za dłoń biorąc głęboki wdech - Co jest między nami tak na prawdę?
- No jesteśmy ze sobą.
- To wiem.
- Skarbie o co chodzi?
- Sama już nie wiem. - westchnęłam - Boję się, to wszystko.
- Boisz? Czego?
- O naszą przyszłość. Mówisz zawsze poważnie, że mamy czas, mamy przyszłość. A co jeśli jej nie mamy?
- Jak to nie mamy?
- Sebastian jesteś sportowcem. - jęknęłam - Zmieniasz kluby, i nie wiemy czy jutro nie będziesz musiał jechać do Hiszpanii, Rosji czy Brazylii.
- Owszem może być tak. Ale jeszcze mam kontrakt tutaj, i kiedy będzie jakaś oferta to dam ci znać. Już raz nie powiedziałem ci o kontrakcie i sama dobrze wiesz, jak nam to wyszło. Wolę nie robić tych samych błędów.
- Wiem o tym, ale nie umiem się martwić. Ja nie wyjadę z tobą, chociaż cię kocham.
- Wiem skarbie. - westchnął przytulając mnie do siebie - Wiedziałem o tym od samego początku. Ale nie zamierzam z tego powodu z nas rezygnować. Są dni lepsze i gorsze, ale mamy za każdym razem siebie. Odbierasz moje połączenia i kiedy słyszę twój głos to wiem, że już mój humor się poprawia. No i co dwa tygodnie spędzam mile czas w twoich ramionach. Nie cieszę się na samą myśl, że przyjedziesz i cię przelecę kilka razy. Ciesze się, że po prostu jesteś przy mnie. Że mogę patrzeć na ciebie kiedy się budzisz. I nie martw się, nie kupiłem jeszcze pierścionka.
- Czasem chciałabym cię mieć codziennie przy sobie. - szepnęłam
- Wiem o tym. Ale na razie musi być tak jak jest, a kto wie. Może wrócę do stolicy, zamieszkamy wtedy razem. I wtedy zobaczę czy kupić ci pierścionek.
- Nie zrobisz mi wcześniej niespodzianki?
- Nie, no chyba że ty zrobisz mi jak Laura twojemu byłemu.
- Nigdy nic nie wiadomo, zresztą zaprosili nas na kolację. Powinniśmy się z nimi spotkać.
- Nie będzie mi dogryzać ani nic? - a ja jedynie się zaśmiałam - No co? Nie wiem jaki ma do mnie stosunek po tym jak mu przeleciałem dziewczynę. - a ja jedynie go uderzyłam w głowę - Ajć, należało mi się. Więc spotkamy się z nimi.
- Dziękuje, i za rozmowę również.
- Nie jestem aż tak straszny. - zaśmiał się dając mi całusa - I też cię kocham, ale teraz lepiej zejdźmy bo jestem głodny.
- To idź, idź. - przewróciłam oczami a on zadowolony ruszył, ale się zatrzymał - Jeszcze coś?
- Jestem szczęśliwy, że mam tak inteligentna dziewczynę, którą uwielbiają moi rodzice. I o której zawsze marzyła dla mnie mama.
- No cóż, musi przy tobie być ktoś taki abyś się nie pogubił.
- Oj musi, musi. - zaśmiał się schodząc na dół

Po pysznej kolacji, przenieśliśmy się do salonu na kanapę. Sebastian usiadł w fotelu, na co sama usiadłam na jego poręczy. Ale sam mnie ściągnął na swoje kolana. Siedzieliśmy zadowoleni, on z butelka piwa, a ja ciastkami. Widziałam zadowolony wzrok mojej mamy, ale o dziwo długo nie posiedziałam na kolanach Sebastiana. Mój tato zaprosił mnie do tańca, więc od razu z uśmiechem się zgodziłam. I tańczyłam z nim tango, po naszym tańcu dostaliśmy brawa, a ja jedynie pociągnęłam mojego chłopaka na środek. Od razu się chciał wymigać, ale mój wzrok i tak go zmroził i był ciekawy nauki, i wcale źle nie było. Kilka kroków znał, same początki. I dlatego szło nam zdecydowanie lepiej. Po tańcu dostaliśmy brawa, więc ze śmiechem wtuliłam się w Sebastiana.

- No ale dzieci, uciekajcie bo co będziecie z nami starszymi siedzieć. - zaśmiała się moja mama
- Po pierwsze już nie jestem dzieckiem. - zauważył Sebastian - A po drugie miło posiedzieć z wami. Kiedy jestem tak daleko.
- A po trzecie, pojedziemy już do domu. - zauważyłam - Moje koty pewnie już są głodne. - zaśmiałam się
- Nie ma ich tutaj?
- Nieh.
- Ale ja piłem.
- Natalia ma przecież prawko. - zaśmiał się mój tato - A przez całą noc nie piła.
- To spisek. - zauważył a ja jedynie się uśmiechnęłam
- Taki malutki, ale na prawdę malutki. Więc chodźmy.
- W takim razie do jutra. - ukłonił się - A teraz uciekam bo jeszcze mnie nie wpuści na noc do mieszkania.
- Lepiej się martw czy cię puści do łóżka. - rzuciła jego mama a ja jedynie się zaśmiałam serdecznie
- Nad tym mogę się zastanowić. - ale wyszliśmy na zewnątrz i wsiedliśmy do auta
- Mogę spać w łóżku?
- Zdecydowanie musisz w nim spać. 

&&&

Rozdział dopiero dzisiaj, bo przez cały tydzień walczyłam z dziwną wysypką na ciele i latałam po lekarzach heh... ale pora na sielankę, ot co!:D 

i zapraszam na nową historię - tym razem ponownie wracam do świata piłkarskiego 

https://down-to-the-faultline.blogspot.com/ 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

14. Impreza byłych.

4. Jeśli będzie ktoś trzeci to powiemy to sobie?

21. Masz dla mnie prezent?