26. To przez niego miałaś złamane serce.
Sebastian wyjechał na kadrę, a ja musiałam sama zmierzyć się
ze wszystkim. Niestety moje zdjęcie wywołało wręcz zaskakujące poruszenie.
Pojawiałam się praktycznie wszędzie, ale o dziwo koledzy z pracy mi
pogratulowali. I czułam się jakbym teraz była ich maskotką. W sumie i tak
tworzyliśmy zgraną grupę, ale właśnie wsiadłam do windy i chciałam pojechać do
mieszkania, aby je dopracować do końca i w końcu jak to zakochana żonka czekać
na męża, żołnierza. Ale jednak… żoną nie jestem, a Sebastian żołnierzem. Ale o
dziwo winda się zatrzymała i wsiadł do niej Javi na co się uśmiechnęłam.
- Gratuluje. – powiedział od razu za co podziękowałam – W
sumie był to dla mnie szok, że wpadłaś. W końcu mi odmówiłaś bo nie chciałaś
stabilizacji.
- Javi. – westchnęłam
- Nie no rozumiem, Sebastian i wszystko jasne. To przez
niego miałaś złamane serce.
- Ale jestem teraz szczęśliwa. – zauważyłam kładąc dłoń na
brzuszku – I musisz zapomnieć to, że ci odmówiłam. Zresztą nie wychodzę za mąż.
Mam jedynie z nim dziecko.
- Wiesz, że mogę te informacje wykorzystać zawodowo.
- Wiem, ale również znam ciebie i dobrze wiem, że taki nie
jesteś. Możesz mieć urazę do niego, albo i do mnie, ale nie wykorzystasz tego.
- No cóż dobrze mnie poznałaś przez ten czas bycia razem. I
tak gratuluje, ładnie wyglądasz z brzuszkiem. W sumie i tak długo utrzymałaś to
w tajemnicy.
- Chciałam ogłosić to oficjalnie, z Sebastianem. A że akurat
dowiedzieliśmy się jaka płeć, to nie mogłam się pochwalić. Zresztą myślę, że i
tak byłam lekko zacofana jeśli chodzi o portale społecznościowe. A teraz
uciekam, mam spotkanie. – powiedziałam i ruszyłam w stronę swojego auta, ale
kiedy się w nim tylko znalazłam to napisałam do Laury, że musimy się spotkać,
ale nie mogła się wyrwać z małym więc musiałam do niej pojechać
- Oho mamusia ma kłopot. – przywitała się od razu ze mną z
Marco na rękach
- Tak. – westchnęłam – Rozmawiałam dzisiaj z Javim. Wygarnął
mi w sumie, że wpadłam z innym kiedy go odrzuciłam bo nie chciałam stabilizacji
i ma rację. Jestem paskudną osobą. – jęknęłam – Wszystkich odtrącałam.
- Taka już byłaś, uciekałaś. Ale teraz jesteś szczęśliwą
mamusią. A to zdjęcie było urocze.
- Widziałaś?
- No tak. Lubię sprawdzać plotki na twój temat, a to była
informacja dnia. Uwielbiana przez wszystkich dziennikarka spodziewa się
córeczki i to z siatkarzem reprezentacji kraju! W sumie nie musieliście od razu
robić dziewczynki dla mojego synka.
- Nie zapędzaj się. – wystawiłam jej język i wzięłam Marco
na ręce – Hej przystojniaku. Tęskniłeś za ciocią? Za tą spoko ciocią z którą
się najlepiej bawisz?
- Oj nie zapędzaj się tak. – zaśmiała się – Ale mogłaś
powiedzieć, że czujesz macierzyństwo i bym ci podrzucała mojego synka abyś się
nim zaopiekowała.
- Proszę cię, nie dokuczaj mi. Nie czułam żadnego
macierzyństwa. To była zwykła wpadka, chociaż muszę przyznać, że jestem
szczęśliwa. Przyzwyczaiłam się do lekkich zachcianek i latania do toalety. Ale
im większy mam brzuszek tym czuję się inaczej. Wiesz, uczyłam się o tym jak
dzieci się robi i jak to jest kiedy rosną w brzuchu, ale przeżyć coś takiego to
wow.
- A tatuś? Jak się z tym czuje?
- Sebastian… - i na samo wspomnienie się uśmiechnęłam – Jest
szczęśliwy. Był ze mną na badaniach, i miał biedny łzy w oczach kiedy usłyszał
bicie serca, a później nie mógł napatrzeć się na zdjęcie. Zresztą sama wiesz
jakim był dla mnie oparciem.
- Nie wiedziałam, że jesteś aż taką panikarą. – zaśmiała się
– Ale w sumie dobrze, że masz przy sobie kogoś takiego. Uzupełniacie się, a to
najważniejsze. No a teraz będziecie razem mieszkać. Ale jak twoi rodzice
przyjęli do wiadomości, ze nie będzie ślubu?
- Przetrawili to, rozumieją moje powody, wiedzą, że nie
zamierzam brać ślubu z powodu ciąży.
- No tak to tylko moja matka potrafi obrazić się na mnie z
tego powodu. Widziała małego jedynie w szpitalu i ani razu mnie nie odwiedziła.
Za to rodzice Jesusa są wspaniałymi dziadkami. I dobrą darmową opiekunką.
- Zawsze wiesz, że możesz mi go podrzucić. Nie gwarantuje,
że moja linia będzie wolna bo zapewne będę non stop dzwonić do mamy z pytaniem
czy nie udusiłam dziecka jeśli nie płacze.
- Wariujesz. – zaśmiała się – W sumie możesz do mnie kiedyś
wpaść na cały dzień, jak za dawnych czasów i mogę ci co nie co pokazać.
- Byłabym wdzięczna. Chociaż przewijanie trenowałam na
lalce. Nie śmiej się, mieszkanie z rodzicami w takich chwilach ma jednak swoje
plusy.
- Uwierz mi, dziecko a lalka to co innego. Zwłaszcza takie
dziecko, które nie może choć na chwilę leżeć spokojnie, tylko macha nóżkami.
- Ahh chyba się nie mogę już doczekać. Ale to dopiero trzeci
miesiąc, długi czas jeszcze przede mną.
- A nie jesteś podekscytowana wspólnym mieszkaniem z
chłopakiem?
- Nie, raczej czuję coś takiego… sama nie wiem nawet co to
jest, i jak to nazwać. Po prostu mogę powiedzieć, nareszcie. Prawda mały? –
postawiłam go robiąc z nim eskimoska – Ciocia w końcu będzie miała wujka dla
siebie. Ale nie będzie wypijał jej kawy z kubka bo ciocia nie może pić kawy. –
jęknęłam
- No tak, to ogromny minus. Pamiętam jak mi brakowało
kofeiny, czułam się jak ćpun na odwyku. Ale to zastępuje kawę. – podała mi
pudełko, więc zaczęłam czytać – powiedział mi o tym lekarz, więc bez strachu.
- To dobrze. Masz jeszcze jakieś dla mnie rady?
- Nie czytaj żadnych forum. Najlepiej wypożycz sobie książki
z biblioteki, albo kup poradnik dla młodej mamy. Moja siostra mi pożyczyła więc
się zapytam czy ma jeszcze. A jak nie to niech mi chociaż poda tytuł. Bo to
fajna książka, są tam odpowiedzi na każde pytania, dobre rady, i Sebastian też
powinien poczytać.
- No dobrze, to się popytaj. Ale ok muszę iść, w sumie i tak
miałam jechać do mieszkania, ale nie chce mi się już więc pojadę do rodziców. –
podałam jej małego, a on się rozpłakał – Ojej.
- No to mi chyba zaczarowałaś dziecko. – zaśmiała się
- Nie martw się, ciocia cię odwiedzi jeszcze. – dałam mu
całusa w policzek na co się uśmiechnął – Uroczy.
- I śpiący. No, ale dam ci znać i miło, że mnie odwiedziłaś.
&&&
Siedziałam właśnie na łóżku, a raczej leżałam i czytałam
magazyny. Musiałam odpocząć i zrelaksować, a to był dla mnie idealny sposób.
Tyle tylko, że dostałam sms’a od Sebastiana, abym odpaliła komputer i weszła na
skype. Mruknęłam tylko pod nosem, ale i tak odpaliłam i połączyłam się ze swoim
kontem. Od razu dostałam połączenie, więc przyjęłam je i widziałam mojego
chłopaka z szerokim uśmiechem i małymi bucikami na palcach, na co się
zaśmiałam, ale musiałam przyznać że to słodki widok i bardzo podobały mi się
buciki.
- Wiem, że mała najpierw będzie chodzić w skarpetkach, ale
nie mogłem się powstrzymać. Są urocze.
- No dobrze. – zaśmiałam się – Ale masz rację najpierw
skarpeteczki, które już czekają. I nie, to nie ja je kupiłam ale twoja mama.
Więc zdecydowanie widać, że jesteś jej synem.
- Jest szczęśliwa, że będzie babcią. Nawet mój tato się
cieszy, więc jest dobrze.
- Wiem, wiem. Zapominasz, że często ich widuje. Chociaż
wiem, że miałam się już wprowadzić do naszego mieszkania, ale nie chce mi się
samej. W domu zawsze wygodniej, a właśnie! Dzisiaj byłam u Laury i powiedziała,
że da mi poradnik dla młodych mam i powinieneś też przeczytać. A i Marco nie
chciał puścić cioci. – uśmiechnęłam się szeroko – Jak go oddałam to się biedny
popłakał.
- No cóż każdy by chciał być non stop na kolanach takiej
cioci. Ale jak się czujesz?
- Dobrze. Chociaż dzisiaj mam wieczornego lenia. Leżę na
łóżku i odpoczywam. Chociaż wiem, ze mam kilka rzeczy do zrobienia. Ale po
prostu mi się nie chce i nie mam z tego powodu nawet wyrzutów sumienia.
- Ahh chciałbym tak leżeć i nic nie robić. Ale niestety,
muszę walczyć do ostatniej kropli potu na boisku. Ty zapewne nie oglądasz
meczy.
- Nie, nie mam nawet kiedy. Jak nie śpię to pracuję więc sam
rozumiesz. A jak już oglądam coś związanego ze sportem to nożna. I to tylko do
pracy.
- Ah ja czasem wiem więcej o twojej pracy niż ty o mojej. Bo
oglądam program, tak jak moi koledzy, którzy co chwile mnie pytają jakim to
cudem wyrwałem i zapłodniłem taką laskę. Oho jeden właśnie się zjawił w pokoju.
- W takim razie nie będę przeszkadzać. A i powiedź im, że to
raczej ja wyrwałam ciacho. – wystawiłam mu język na co się zaśmiał – Ale ok, ja
idę spać. I pamiętaj, graj dobrze.
- Tak jest. Niebawem się widzimy w domu. Mam nadzieję, że
chociaż tam się pojawisz na meczu.
- Nie obiecuje. Postaram się.
- Aj ty.
- I tak wiem, że mnie kochasz. Buziaki i pozdrowienia dla
chłopaków.
Sebastian się jedynie wyłączył bo jego kumpel pytał z kim
rozmawia. Zaśmiałam się i jedynie wyłączyłam komputer. Postanowiłam odpocząć,
dlatego zakopałam się pod kołdrę i momentalnie zasnęłam.
Czyli będzie córeczka tatusia :) I to dosłownie bo Sebastian oszalał na jej punkcie ;3 Al to dobrze. W końcu najważniejsze że się cieszą z tej nieoczekiwanej ciąży. Na razie budowanie wspólnego życia wychodzi im idealnie i mam nadzieję, że nic już tego nie zepsuje :)
OdpowiedzUsuń