27. Zawsze przepraszasz, a nic z tym nie robisz.
Byłam już w piątym miesiącu ciąży, Sebastian był już na
miejscu i ostro trenował w klubie, a ja chodziłam do pracy. Czyli jednym słowem
rutyna, tylko, że czasem dodawaliśmy do tego zakupy. Pokój dziecięcy nie był
jeszcze do końca skończony, a do tego brakowało nam wyposażenia i ciuchów.
Dlatego postanowiliśmy się wybrać dzisiaj, Sebastian miał skończyć trening
wcześniej a ja i tak miałam wolne po wczorajszym programie. Skończył się jak
zawsze o pierwszej, a do domu wróciłam po drugiej, dlatego odsypiałam zarwaną
nockę, kiedy usłyszałam jak ktoś nieźle klnie. Zdziwiona otworzyłam zaspane
oczy i podniosłam głowę.
- Można wiedzieć co ty tak klniesz?
- Bo twoje pieprzone buty leżą na środku pokoju. Nie wiesz,
że ich miejsce jest w przedpokoju? – warknął, a ja już wiedziałam, że nie ma co
z nim dyskutować
- Przepraszam.
- Zawsze przepraszasz, a nic z tym nie robisz. Naucz się
kobieto odkładać rzeczy na miejsce. Idę na trening.
- Ale pamiętasz o zakupach? Jeśli nie chcesz iść to
zrozumiem, ale będę w galerii. – od razu rzuciłam a on tylko coś mruknął pod
nosem i wyszedł trzaskając drzwiami
Nie wiem kompletnie co go ugryzło, ale w sumie z takim
Sebastianem na zakupy nie mam zamiaru się wybierać. A na dodatek mój plan, aby
się wyspać nie wypalił i tylko przymulona wstałam z łóżka i poszłam do kuchni.
Kawy nie mogę pić, ale wypiłam tą cudownie magiczną herbatkę czy co to jest, co
mi dała Laura i jakoś poczułam się lepiej. Wzięłam długi prysznic, i
postanowiłam się wyszykować. Oczywiście coś wygodnego i ciepłego, bo pogoda nam
nie dopisywała. Kiedy byłam gotowa to wsiadłam do taksówki i pojechałam do centrum handlowego. Miałam
jeszcze godzinę w sumie, jeśli oczywiście Sebastian się zjawi. Dlatego
postanowiłam iść do swojego ulubionego sklepu i kupić coś dla siebie, bo i tak
brzuszek rósł więc trzeba było kupić coś odpowiedniego. Zwłaszcza, że szykowała
się nam impreza, więc musiałam wskoczyć w jakąś sukienkę. Chodziłam właśnie
między wieszakami w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego kiedy usłyszałam swój
telefon. Zanim oczywiście go wyciągnęłam z torby, to przestał dzwonić, ale
zobaczyłam, że to Sebastian więc od razu wykręciłam do niego numer.
- A ty co? Nie nauczono cię odbierać telefonu? Gdzie mam się
pojawić?
- Sebastian przestań się na mnie wyżywać dzisiaj. Bo takich
zakupów nie chce, ale jeśli się uspokoisz to będę czekać pod fontanną.
- Ok. – rzucił tylko i się wyłączył na co westchnęłam bo
szykował się długi dzień i to bardzo
Ale jednak nie znalazłam nic fajnego w czym mogłabym się
pojawić na „czerwonym” dywanie, więc ruszyłam pod fontannę z małą torebeczką
gdzie miałam chociaż nowy komplet bielizny. A do tego zajadałam się ciastkiem
czekoladowym, teraz przynajmniej nie musiałam kryć się i odmawiać sobie
przyjemności z słodyczami. O dziwo Sebastian już na mnie czekał, więc
wiedziałam, że może mi wypomnieć spóźnienie, w sumie dzisiaj się można było po
nim spodziewać wszystkiego, ale o dziwo nic nie powiedział, chociaż dobrze
wiedziałam, że aż go do tego ciągnie. Ale bez słowa poszliśmy do sklepu
przeznaczonym w całości dla dzieci. Dobrze, że mieliśmy listę zakupów, bo tak
to byśmy chyba wykupili cały sklep, a przynajmniej ja. Bo wszystko mi się
podobało. Od małych śpioszków do pojemników na zabawki. Ale Sebastian gdzieś mi
się zapodział, więc sama stanęłam sobie przy ubrankach dla dzieci i wybierałam
co fajnego. Miałam już tego trochę, kiedy pojawił się koło mnie mój chłopak i
tylko mruknął pod nosem, że większość z tego i tak jest nam nie potrzebna.
- Boże Sebastian mam ciebie dzisiaj już dość. Przez ciebie
się nie wyspałam, do tego co chwilę masz do mnie jakieś ale, i do tego mruczysz
jakbym zrobiła ci coś złego. A od wczoraj rozmawiałam z tobą zaledwie pięć
minut, nawet nie. Więc proszę cię, nie pieprz mi tu, że to się nie przyda. Bo
to nie ty wydajesz pieniądze tylko ja. I ja wiem w czym będzie chodzić moja
córka. – warknęłam i odwróciłam się do niego plecami odchodząc
To poskutkowało, bo nie odezwał się do mnie ani razu przez
całe zakupy. W sumie robienie zakupów dla naszego dziecka w ciszy też nie było
miłe, ale cóż zrobić. Kiedy wszystko z listy mieliśmy już kupione,
postanowiliśmy wrócić do mieszkania. Pomogłam mu wnosić zakupy i poszłam z nimi
do pokoju dziecięcego, tylko jedynie ściągnęłam buty i kurtkę i odłożyłam
wszystko na swoje miejsce, i z szklanką soku poszłam do pokoju dziecięcego i
wypakowywałam ciuchy. Naprawdę, wolałam nie przebywać z moim chłopakiem dzisiaj
w jednym pomieszczeniu. W sumie obrał chyba taką samą taktykę bo nawet mnie nie
nachodził, a sam zamknął się w sypialni. Ale jednak zmęczenie dało o sobie
znać, więc jakimś cudem wstałam z podłogi i poszłam do sypialni, gdzie leżał na
łóżku patrząc w sufit. Nawet na mnie nie spojrzał, więc wzięłam tylko koc i
położyłam się obok niego i nim przykryłam. Na sen nie musiałam czekać, zasnęłam
momentalnie. Dopiero przebudziłam się późnym wieczorem i byłam sama w sypialni
więc rozciągnęłam się i poszłam coś przekąsić. Ale czekał na mnie talerz z
kanapkami.
- Zrobiłem kolację. – rzucił za co tylko podziękowałam i
zrobiłam sobie kakao – Przepraszam. Masz rację, nie powinienem się na tobie
wyżywać.
- Przyjęte.
- Nie gniewaj się na mnie, proszę.
- Nie gniewam, tylko jest mi trochę przykro. Rozumiem, każdy
może mieć gorszy dzień, to normalne. Ale nie musisz od razu na mnie warczeć.
- Przepraszam. – westchnął i mnie do siebie przytulił na co
pogłaskałam go po głowie – Miałem lekki problem w klubie, a na dodatek
widziałem twój program. Nie lubię jak flirtujesz na wizji z kolegami.
- A ty ciągle o jednym i tym samym? – zaśmiałam się –
Przecież nie masz się o co martwić. To coś mi lekko przeszkadza w podrywaniu
innych. – pogłaskałam się po brzuchu
- Żałujesz? Że wpadłaś ze mną? – spojrzał na mnie, a mnie to
zbiło z tropu i to bardzo
- Nie, cieszę się z naszego maleństwa. Ale Sebastian o co
chodzi? Bo zaczynam się martwić.
- Mam małe zatargi z trenerem, nie gram już od trzech meczy
i nie wiem czy zagram w następnym. Czasem zastanawiam się czy dobrze zrobiłem,
wracając na stare śmieci.
- Porozmawiaj z nim, jesteście w końcu facetami. I pamiętaj,
że wróciłeś tu bo sam tego chciałeś. Ja cię nie zmuszałam. W końcu mogłam
czekać tutaj sama jeszcze rok. – dałam mu buziaka w czoło – I już w sumie wiem
dlaczego tak się wczoraj wkurzyłeś i do mnie nie odzywałeś. Miałeś mi za złe to
wszystko, prawda?
- Tak. – westchnął – Zwaliłem całą winę na ciebie i małą,
ale kiedy leżałaś na łóżku z widocznym brzuszkiem to od razu uderzyłem się w
głowę. Nie wiedziałem, że jesteś w ciąży kiedy sam poruszyłem ten temat z moim
managerem. Zresztą mówiłaś mi, że jest ciężko na odległość, ale nigdy nie
powiedziałaś mi nic, abym rzucił to wszystko i wrócił. To była moja decyzja. I
jest mi przykro, że tak postąpiłem, od rana na ciebie naskakiwałem.
- Już wszystko gra. A mamusia z córcią się nie gniewa. –
uśmiechnęłam się do niego kładąc jego dłoń na brzuszku – Mówię ci, porozmawiaj
z trenerem, wyjaśnijcie sobie wszystko po męsku, a będzie dobrze.
- Masz rację, jak zawsze zresztą. I przepraszam jeszcze za
to w sklepie, nasza mała zapewne będzie chodzić we wszystkim co mamusia kupi.
- To na pewno, w końcu musi wyglądać ślicznie na spacerkach
z tatusiem. Aby robił szał na dzielnicy.
- Raczej z modną mamusią. A program wczoraj był świetny,
zresztą jak zawsze.
- Dziękuje bardzo, ale i tak nie masz się o co martwić. Może
i flirtuję, nie wiem, nie znam się. Ale mam tez swój powód, bo widzisz… trudno
jest z mega paką hormonów w swoim ciele kiedy od pięciu miesięcy żaden facet
mnie nie dotknął. – szepnęłam mu do ucha na co zdziwiony na mnie spojrzał – No
wiesz… - bawiłam się jego paskiem na co od razu zrozumiał moją aluzję bo się
szeroko uśmiechnął – A chyba nie chcesz, aby mamusia była zła co?
- Zdecydowanie nie, ale możemy? – a ja jedynie pokiwałam
głową, że tak i go pociągnęłam za sobą do sypialni
Dosyć szybko w ruch poszły nasze rzeczy, a my od nowa
cieszyliśmy się fizyczną bliskością, tylko, że jak na złość musiał nam ktoś
przeszkodzić. Bo nasz domofon dawał o sobie znać i to bardzo, a na dodatek
zaczął dzwonić telefon Sebastiana, więc tylko westchnęłam i kazałam mu odebrać
bo jeśli ktoś się do nas tak dobija to chyba to ważne, więc chcąc nie chcąc
zszedł ze mnie i odebrał. Słyszałam, że to jego tato i mówił coś, że jest pod
naszym mieszkaniem i się pyta czy jesteśmy bo świeci się u nas światło. No cóż,
zapomnieliśmy pogasić wszystko zanim doszliśmy do sypialni, która okna miała od
podwórka. Widziałam niezadowolenie na twarzy Sebastiana, ale sama wstałam z
łóżka i zaczęłam się poprawiać zakładając również bluzkę i biustonosz.
Sebastian sam się ogarnął i poszedł otworzyć tacie. Po chwili był już u nas w
mieszkaniu, ale nie wiedziałam dlaczego poszli od razu do pokoju dziecięcego.
Ale kiedy tam weszłam i zobaczyłam prześliczne łóżeczko to aż miałam łzy w
oczach. Wiedziałam, że jego tato jest stolarzem, ale nie przypuszczałam, ze
zrobi nam aż taki prezent. Tylko się do niego uśmiechnęłam i przejechałam
dłonią po drewnianych szczebelkach.
- No cóż. Zapewne mieliście już na oku jakieś kupne, ale
chciałem coś sam zrobić dla wnuczki.
- Dziękujemy. – od razu powiedziałam – Jest śliczne. Bardzo
dziękujemy. Musiał się pan bardzo napracować.
- Eee tam, to sama przyjemność. Zresztą zrobiłem takie
łóżeczko, że jak mała podrośnie to możecie ściągnąć szczebelki o tu. – i nam
pokazał – I może spać już bez zabezpieczenia. Tak do trzech lat wam starczy,
oczywiście jeśli nie będzie rosła jak Sebastian.
- Dziękujemy, naprawdę jest śliczne i idealnie będzie tu
pasować. A do tego przypniemy te delfinki na górę i mała spokojnie może będzie
spać.
- To się cieszę.
- Mieliście nam nic nie kupować. - odezwał się w końcu Sebastian, ale jedynie na
niego spojrzałam ostro i zamilkł
- Wiem o tym, ale jak zostaniesz dziadkiem to zobaczysz jak
to jest. – rzucił i widziałam, że zrobiło mu się przykro
- Ja wiem, moi rodzice nie są lepsi, i to miłe. Że
dziadkowie chcą pomagać, a takie praktyczne rzeczy zawsze nam się przydadzą. W
końcu nawet pan nie wie jakie to trudne zadanie, wybrać odpowiednie łóżeczko.
Bo obok stoją tak samo śliczne kołyski. Ale jeszcze raz dziękujemy.
- Cieszę się, że ci się podoba. No ale teraz będę uciekać,
muszę zawieźć jeszcze jedno zlecenie do klienta. W takim razie nie będę
przeszkadzać.
- Dobrze. – uśmiechnęłam się do niego, a on zaraz wyszedł
więc spojrzałam tylko krzywo na Sebastiana
- No co?
- Co? Twój tato się nieźle napracował, a ty wyskakujesz, że
miał nie robić prezentów? Nie widzisz, że mu się teraz przykro zrobiło? Jeśli
warczenie chcesz ze mnie przenieść na niego, to gratuluje inteligencji. – a on
jedynie spuścił głowę – Ty w sypialni, no już!
- Nie krzycz.
- Jeszcze nie słyszałeś mnie krzyczącej, natychmiast bo
inaczej nie będę taka miła.
- Ale po co mam iść do sypialni?
- Po to, aby zeszło z ciebie całe napięcie. A później jak
już zaradzimy to będziesz mógł spokojnie pojechać do rodziców i podziękować jak
na cudownego syna przystało. Bo jak się dowiem, że tego nie zrobiłeś to cię nie
wpuszczę do łóżka.
Komentarze
Prześlij komentarz